We wtorkowy wieczór w wielu polskich miastach ludzie wyszli na ulice. Nie inaczej było w Poznaniu, gdzie kilkuset manifestantów przybyło na plac Wolności. Ma to związek z komunikatem Ministerstwa Edukacji Narodowej w sprawie strajku kobiet.
- Jeżeli potwierdzi się, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach lub sami brali w nich udział, powodując zagrożenie w czasie epidemii i zachowując się w sposób uwłaczający etosowi ich zawodu, będą wyciągnięte konsekwencje przewidziane prawem - napisało MEN na twitterze.
Polecany artykuł:
Kuratorowie oświaty mają to sprawdzić i wyciągnąć konsekwencje.
- Ministerstwo Edukacji Narodowej nakazuje kuratorom przekazanie danych o uczniach, nauczycielach i dyrektorach szkół, którzy brali udział w manifestacjach. Kuratorzy rozesłali dyrektorom odpowiednie tabelki, w które powinni wpisać dane "złych nauczycieli"... Nie pozwolimy na prześladowanie nauczycieli - napisali organizatorzy protestu.
We wtorkowy wieczór po kilku przemowach grupa, która zebrała się na placu Wolności udała się pod siedzibę Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego. Policjanci nie odnotowali żadnych incydentów.