Kinga, 38-letnia słonica sawannowa, w poznańskim ogrodzie zoologicznym mieszkała od 2009 roku. Do Polski przypłynęła z Namibii w 1989 r. Najpierw była w Gdańsku, potem w Chorzowie, a dopiero na końcu znalazła swój azyl w słoniarni w stolicy Wielkopolski. Słoniarnia ta to zresztą duma poznańskiego Zoo - to prawdziwy komplet afrykański, jeden z największych tego typu obiektów w Europie, który został stworzony tak, aby zapewnić słoniom afrykańskim jak najbardziej naturalne warunki.
Zobacz: Lwy z Ukrainy trafiły do poznańskiego ZOO! Niebawem ruszą w dalszą drogę
Słonica Kinga, we wtorek rano (14 października) - jak widać na nagraniach z monitoringu - krótko po godzinie 5 rano gwałtownie upadła i przewróciła się na lewy bok. To bardzo niebezpieczne, bo słoń kiedy leży może się udusić. Pracownicy zoo poprosili o pomoc poznańskich strażaków z Państwowej Straży Pożarnej. Strażacy pomogli podnieść i ułożyć słonicę w pozycji umożliwiającej spokojne oddychanie. Wtedy jeszcze tliła się iskier nadziei, że zwierzę wyjdzie z kłopotów. Mimo heroicznej walki weterynarzy i opiekunów zwierzęcia, stan słonicy pogarszał się. Po południu doszło do niewydolności krążeniowej.
- Ze względu na gwałtowne pogorszenie stanu zdrowia podjęto decyzję o eutanazji, aby oszczędzić jej cierpienia. Nie znamy jeszcze przyczyn porannego upadku Kingi. Ciało Kingi zostanie przekazane do badań w celu dokładnego ustalenia przyczyn śmierci - poinformował Piotr Przyłucki, dyrektor Zoo w Poznaniu.
Wiadomo, że ostatnio słonica miała problemy z poruszaniem się. Była pod stałą opieką. Śmierć słonicy Kingi w poznańskim Zoo przeżywają nie tylko jej opiekunowie i pracownicy, ale również dwa słonie, które pozostały teraz w słoniarni to 38-letnia samica Kizi i 26-letni słoń Ninio. Jak można przeczytać na internetowej stronie WWF: „dla zwierząt odejście bliskich jest jeszcze większą traumą niż dla nas, bo pozbawione jest kontekstu racjonalności. To cierpienie najgorsze z możliwych - instynktowne, pierwotne. Każdy gatunek radzi sobie ze śmiercią inaczej, jednak u zdecydowanej większości żałoba przybiera postać rytuału”.
Tak też jest w Poznaniu. - Słonie są zdenerwowane, zdają sobie sprawę z tego, co się wydarzyło - mówi smutno Remigiusz Koziński, który zapewnia, że pracownicy poznańskiego Zoo robią wszystko, by dbać o dobrostan zwierząt w tej trudnej dla nich sytuacji.