Tragedia w Poznaniu. Ciała dwóch mężczyzn w mieszkaniu
W bloku przy ul. Katowickiej pracownik socjalny MOPR bywał u swoich podopiecznych: 76-letni emeryt mieszkał tam ze swoim 46-letnim synem, który był osobą z niepełnosprawnością. Rodzina objęta była opieką, bo mężczyzna ze względu na swój wiek miał coraz więcej trudności, żeby opiekować się synem z czterokończynowym porażeniem. We wtorek, 6 listopada pracownik socjalny jak co dzień wszedł do mieszkania.
Niestety, lokatorzy nie dawali oznak życia. Ciało 46-latka było na wózku. Co do śmierci seniora - nie ma wątpliwości - że doszło do niej w sposób nagły i zaplanowany, na pewno jednak nikt nie przyczynił się do ich śmierci, bo mieszkanie zamknięte było od środka. Młodszy mężczyzna nie miał żadnych widocznych obrażeń na ciele, które świadczyłyby o tym, że został zamordowany. Teraz zagadkę tajemniczych zgonów będą musieli rozwikłać śledczy. Wiadomo, że 46-latek miał zostać umieszczony w domu opieki, bo jego tata nie dawał już sobie rady z codzienną pielęgnacją chorego syna.
Syn miał trafić do DPS-u. Nie zdążył
Jak poinformowała media Bogna Kisiel, rzeczniczka MOPR to ojciec w 2023 roku poprosił o pomoc w umieszczeniu chorego syna, który był ubezwłasnowolniony, w domu pomocy społecznej, ponieważ sam nie był już w stanie zapewnić mu właściwej opieki.
Polecany artykuł:
Wiadomo, że decyzja o skierowaniu młodszego mężczyzny do DPS-u została już wydana przez sąd po opinii biegłych, jednak proces - zgodnie z obowiązującymi procedurami - trwał. Wiadomo też, że pracownik MOPR odwiedził rodzinę jeszcze dzień przed tragedią i wtedy nic nie zapowiadało, że stanie się coś tak potwornego. Rodzinie i bliskim zmarłych składamy wyrazy współczucia.