- Borys, niedźwiedź cyrkowy, spędził dekadę w niewoli, zanim w 2013 roku odzyskał wolność dzięki współpracy wielu organizacji.
- Wraz z innymi niedźwiedziami trafił do azylu, gdzie mógł żyć w naturalnych warunkach.
- U 32-letniego Borysa, u którego zdiagnozowano nowotwór kości, co jest trudną wiadomością dla jego opiekunów.
- Historia Borysa to symbol nadziei. Jakie były jego dalsze losy po diagnozie?
Borys przez dekadę swojego życia nie znał smaku wolności. Zamknięty w ciasnym wozie cyrkowym, pozbawiony słońca, natury i spokoju – występował dla ludzkiej rozrywki. Jego los odmienił się dopiero w 2013 roku.
Jak poinformowało poznańskie zoo, dzięki współpracy Ogrodu Zoologicznego (na czele z ówczesnym dyrektorem Banachem), organizacji FOUR PAWS oraz naukowców z Bear Project – Agnieszką Sergiel i Robertem Maślakiem, Borys został uratowany.
Zobacz: Słonie w żałobie po utracie Kingi. „Wyraźnie czują, że coś się stało”
Wraz z dwoma innymi niedźwiedziami – Wanią i Miszą – trafił do specjalnego azylu dla niedźwiedzi. Tam po raz pierwszy mógł „żyć życiem najbardziej niedźwiedzim, jak to było możliwe, z własnym kawałkiem lasu i spokojem.”
Dziś Borys ma już blisko 32 lata – to sędziwy wiek, nawet jak na niedźwiedzia. Niestety, opiekunowie zauważyli u niego obrzęk łapy. Badania przyniosły dramatyczną diagnozę – nowotwór kości.
- To diagnoza, która jest bardzo trudna do zaakceptowania – dla nas, ludzi, którzy znają go od lat i każdego dnia widzą w nim nie "dzikie zwierzę", a przyjaciela, z którym przez tyle lat zdążyli się bardzo zżyć – przekazali pracownicy zoo.
Borys zostanie wśród swoich opiekunów tak długo, jak będzie mógł. Kiedy nadejdzie czas pożegnania, „odejdzie w spokoju, wśród ludzi, którzy kochają go i troszczą się o niego każdego dnia.”
Dziś Borys stał się symbolem nadziei i dowodem na to, że nawet po najtrudniejszych doświadczeniach można zaznać dobra, spokoju i godności.