kobieta nie miała szans

Zbigniew G. zadał żonie kilkadziesiąt ciosów nożem. Teraz wyznaje: "Byliśmy szanującym się małżeństwem"

2025-04-17 12:27

Zbigniew G. (58 l.) zadał żonie kilkadziesiąt ciosów nożem, choć sam nie wie dlaczego. Przed tragedią mężczyzna pojechał do psychiatry. Teraz mężczyzna stanął przed Sądem Okręgowym w Poznaniu, oskarżony o zabójstwo. - Byliśmy szanującym się małżeństwem, żałuję tego, co się stało - mówi Zbigniew G. Za to, co zrobił grozi mu dożywocie. Szczegóły w artykule.

Super Express Google News

Zbigniew G. zadał żonie kilkadziesiąt ciosów nożem

Dramat rozegrał się w sierpniu 2024 roku. Zbigniew G., mechanik z Poznania, od jakiegoś czasu czuł, że dzieje się z nim coś niedobrego. Bolała go głowa, zapominał różnych rzeczy, był bardzo rozdrażniony. Razem z żoną zrzucili to na kolizję samochodową, do której miało dojść wcześniej i postanowili pójść po pomoc.

Zobacz także: Mieszkanka Poznania zabita! Jej mąż zatrzymany. Policja: "Byli to bardzo spokojni ludzie"

- Coraz mniej czułem się sobą - mówił Zbigniew G. śledczym na etapie postępowania przygotowawczego przed procesem. U lekarza rodzinnego mężczyzna dostał skierowanie do psychiatry i pojechali nawet do szpitala na badania głowy. - Tam denerwowałem się przez oczekiwanie - mówi Zbigniew G. Wyników już nie doczekali, bo po powrocie w domu doszło między małżonkami do sprzeczki na tle właśnie leczenia mężczyzny i oczekiwania na badanie w szpitalu.

W pewnym momencie, Małgorzata G. chciała przejść obok małżonka, a ten chwycił kuchenny nóż. Pierwszy cios zadał kobiecie w brzuch. Potem dźgał na oślep. W sumie zadał kobiecie kilkadziesiąt ciosów nożem. Małgorzata G. nawet się nie broniła. Gdy kobieta wykrwawiła się na śmierć, Zbigniew G. odłożył nóż obok niej i usłyszał, że z góry - w ich bloku - schodzi sąsiad. - Otworzyłem drzwi i powiedziałem do sąsiada: zobacz, co się zrobiło - mówił śledczym Zbigniew G. - Nie wiem, czemu tak się stało. Wtedy nie byłem sobą - dodał po chwili. Wezwany na miejsce lekarz mógł już tylko stwierdzić zgon kobiety.

- Byliśmy małżeństwem szanującym się, byliśmy razem od 38 lat, nigdy nie rozmawialiśmy o rozwodzie. To po moim wypadku samochodowym mój stan zdrowia się pogorszył i widziała to moja żona i dzieci. Żona próbowała mi pomóc - opowiadał na sądowej sali Zbigniew G. w czasie pierwszego dnia procesu.

Wiadomo już, że biegli uznali, że ze względu na zaburzenia psychiczne oskarżony miał ograniczoną poczytalność w stopniu znacznym. Za to, co zrobił mężczyzna może nawet usłyszeć wyrok dożywocia.

Bestialskie morderstwo na Miłej w Rzeszowie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki