Tragiczna śmierć

„Kozak” z Dynowa poszedł na wojnę. Wzruszające ostatnie słowa Janusza. „Powiedz moim dzieciom...”

2023-11-26 4:25

Niemal rok temu odszedł na polu walki Janusz Szeremeta (41 l.) "Kozak" z Dynowa (woj. Podkarpackie), który zginął walcząc o wolną Ukrainę. Niezwykłe pożegnanie polskiego żołnierza odbyło się tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Cała jego mogiła przypomina o tej wstrząsającej tragedii z 4 grudnia 2022 roku.

Tuż przed Bożym Narodzeniem (22 grudnia 2022) w Szklarach (powiat rzeszowski, województwo podkarpackie) odbył się świecki pogrzeb Janusza Szeremety. Mistrz Świeckiej Ceremonii Pogrzebowej Aneta Dobroch w przemówieniu opowiadała wówczas o zmarłym.

- Kochał futbol, grał w piłkę, rokował na dobrego zawodnika! Ale zmagał się z wieloma nałogami. Miał w sobie jednak olbrzymią siłę i determinację, by je pokonać. Na podstawie własnego doświadczenia służył pomocą i wsparciem potrzebującym - można było usłyszeć podczas uroczystości pogrzebowych.

Janusz miał mnóstwo pomysłów na życie. Pragnął być kaskaderem, trenował sporty ekstremalne, później chciał być aktorem. Ukończył szkołę teatralną, a żeby zaoszczędzić pieniądze mieszkał przez jakiś czas... w namiocie.

„Kozak” z Dynowa poszedł na wojnę

24 lutego, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, właściwie natychmiast zdecydował się w niej uczestniczyć. Od momentu, kiedy pojawił się na froncie, relacjonował swoje działania w mediach społecznościowych. Mężczyzna nie wahał się ani chwili, by chwycić za broń i walczyć o ojczyznę jednej z swoich córek.

- Kiedy wybuchła wojna, wiedział, że może zrobić tylko jedno: "Jestem zdecydowany, żeby walczyć za wolność", mówił. Wszyscy życzyli mu wtedy powrotu do Ojczyzny - mówiła mistrzyni. Niestety, Janusz "Kozak" Ojczyzny już nigdy nie zobaczył. W ostatnią drogę odprowadzili go rodzice, starszy brat, synowie, oraz znajomi i przyjaciele. Na cmentarzu w Szklarach pojawili się przedstawiciele Związku Ukraińców w Polsce oraz ludzie, którzy Janusza kochali i podziwiali.

Podczas uroczystości kilkukrotnie przypomniano ostatnie słowa umierającego żołnierza. "Powiedz moim dzieciom, że je kocham i zawsze kochałem." Janusz Szeremeta miał przynajmniej dwukrotnie uratować kolegów Ukraińców spod ostrzału wroga. Jego aktów bohaterstwa na froncie jest o wiele więcej, ale żołnierz nie chciał się nimi chwalić. "Kozak" 13 lat mieszkał w Wielkiej Brytanii, ale jak podkreślał nie był tam do końca szczęśliwy. Radość życia odnalazł w Ukrainie, gdzie urodziła się jego najmłodsza córka. Kiedy wybuchła wojna, bronił nie tylko kraju, który pokochał, ale i domu swojej córeczki, która tam została. Zginął na ziemi, którą się fascynował. Boże Narodzenie miał spędzić z rodziną, niestety rosyjskie kule zabrały i tej rodzinie możliwość wspólnego świętowania.

Rok po tej tragedii na grobie Janusza Szeremety widnieje sentencja: "ZGINĄŁ W CZASIE WOJNY W UKRAINIE 4 GRUDNIA 2022 ROKU PRZEŻYŁ 41 LAT. Tym otwarta droga do nieba, którzy innym służą" Na mogile jest też poruszające czarno-białe zdjęcie żołnierza w mundurze i wiązanka z biało-czerwoną flagą.

Rok od śmierci żołnierza Janusza Szeremety

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki