Zginął podczas wojny na Ukrainie

Pożegnali Janusza, który zginął walcząc o wolną Ukrainę. Osierocił czwórkę dzieci: "Kiedy wybuchła wojna, wiedział, że może zrobić tylko jedno"

Bliscy pożegnali zmarłego Janusza "Kozaka" Szeremetę z Dynowa, który zginął walcząc na Ukrainie. W czwartek (22 grudnia 2022) odbyła się świecka uroczystość, podczas której bliscy wspominali Janusza. Zażyczył on sobie pogrzebu świeckiego i "wesołego" , dlatego wiązanki, jakie złożono na jego grobie mienią się kolorami.

W czwartek (22 grudnia 2022) w Szklarach (powiat rzeszowski, województwo podkarpackie) odbył się świecki pogrzeb Janusza Szeremety. Mistrz Świeckiej Ceremonii Pogrzebowej Aneta Dobroch w przemówieniu opowiadała o zmarłym.

- Kochał futbol, grał w piłkę, rokował na dobrego zawodnika! Ale zmagał się z wieloma nałogami. Miał w sobie jednak olbrzymią siłę i determinację, by je pokonać. Na podstawie własnego doświadczenia służył pomocą i wsparciem potrzebującym - można było usłyszeć.

Janusz miał mnóstwo pomysłów na życie. Jak usłyszeliśmy podczas ceremonii, chciał być kaskaderem, trenował sporty ekstremalne, później chciał być aktorem. Ukończył szkołę teatralną, a żeby zaoszczędzić pieniądze mieszkał przez jakiś czas... w namiocie.

- Miał smykałkę do różnych rzeczy, ale finanse nigdy nie były jego mocną stroną - mówiła mistrzyni ceremonii.

24 lutego, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, właściwie natychmiast zdecydował się w niej uczestniczyć.

- "Kozakowi" było bardzo trudno prowadzić spokojne, rodzinne życie, ale chciał dla swoich dzieci jak najlepiej - wybrzmiało podczas ceremonii.

Mężczyzna nie wahał się ani chwili, by chwycić za broń.

- Kiedy wybuchła wojna, wiedział, że może zrobić tylko jedno: "Jestem zdecydowany, żeby walczyć za wolność", mówił. Wszyscy życzyli mu wtedy powrotu do Ojczyzny - mówiła mistrzyni.

Niestety, Janusz "Kozak" Ojczyzny już nigdy nie zobaczył.W ostatnią drogę odprowadzili go rodzice, starszy brat, synowie, oraz znajomi i przyjaciele. Na cmentarzu w Szklarach pojawili się przedstawiciele Związku Ukraińców w Polsce, oraz ludzie, którzy Janusza kochali i podziwiali. Podczas uroczystości kilkukrotnie przypomniano ostatnie słowa umierającego żołnierza. "Powiedz moim dzieciom, że je kocham i zawsze kochałem" Janusz Szeremeta miał przynajmniej dwukrotnie uratować kolegów Ukraińców spod ostrzału wroga. Jego aktów bohaterstwa na froncie jest o wiele więcej, ale żołnierz nie chciał się nimi chwalić. "Kozak" 13 lat mieszkał w Wielkiej Brytanii, ale jak podkreślał nie był tam do końca szczęśliwy. Radość życia odnalazł w Ukrainie, gdzie urodziła się jego najmłodsza córka. Kiedy wybuchła wojna, bronił nie tylko kraju, który pokochał, ale i domu swojej córeczki, która tam została. Zginał na ziemi, którą się fascynował. Boże Narodzenie miał spędzić z rodziną, niestety najbliżsi dwa dni przed Wigilią musieli odprowadzić go na miejsce wiecznego spoczynku w Szklarach. 

Pogrzeb Janusza, który zginął na wojnie w Ukrainie
Sonda
Czy boisz się śmierci?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki