Policjanci mieli uderzyć chłopca i przypiąć go kajdankami.  Miał tabletki na migrenę. Są prokuratorskie zarzuty

i

Autor: archiwum Policjanci mieli uderzyć chłopca i przypiąć go kajdankami. Miał tabletki na migrenę. Są prokuratorskie zarzuty

Szokujące!

Policjanci mieli uderzyć chłopca i przypiąć go kajdankami. Miał tabletki na migrenę. Są prokuratorskie zarzuty

2023-05-12 9:39

Nad dwoma policjantami z Komendy Powiatowej Policji w Sanoku zebrały się czarne chmury. Prokuratura przygotowała zarzuty dla funkcjonariuszy, którzy według oceny śledczych przekroczyli swoje uprawnienia i mieli uderzyć niepełnoletniego wówczas Mariusza Izdebskiego oraz przypiąć go kajdankami do drzwi, gdy podejrzewali, że chłopak wraz z kolegą posiadają narkotyki. Niedozwolonymi środkami okazały się tabletki na migrenę.

Tego dnia, 3 listopada 2019 roku Mariusz Izdebski miał 17 lat. Wraz ze starszym, pełnoletnim kolegą zostali zatrzymani przez patrol policji z Sanoka na ul. Wałowej. Jak wówczas wyjaśniali sanoccy mundurowi, funkcjonariusze podjęli interwencję wobec kierowcy, który zatrzymał auto w niedozwolonym miejscu.

Według policji na widok radiowozu kierowca miał gwałtownie ruszyć i skręcić w boczną ulicę. Funkcjonariusze nabrali podejrzeń, że osoby znajdujące się w samochodzie mają coś do ukrycia, mogły złamać prawo lub posiadają przy sobie przedmioty pochodzące z przestępstwa.

Młodzi mężczyźni zostali zatrzymani w miejscu, gdzie ulokowano kamerę miejskiego monitoringu. Według relacji, którą po zdarzeniu przekazała policja, nastolatek podczas interwencji zachowywał się nerwowo. Istniała obawa ucieczki, dlatego został przypięty kajdankami do drzwi samochodu.

Miał tabletki na migrenę. Wyjawia, jak potraktowali go policjanci

U Mariusza Izdebskiego policjanci znaleźli tabletki w woreczku strunowym. Mundurowi uznali, że mogą to być środki niedozwolone, chociaż młody chłopak od początku tłumaczył, że to tabletki na migrenę przepisane przez lekarza. Później okazało się, że 17-latek mówił prawdę. Doszło do przeszukania kierowcy, pasażera i całego auta. Mariusz Izdebski został przypięty kajdankami do drzwi samochodu, choć jak zapewniał, zachowywał się spokojnie i na polecenie jednego z policjantów odblokował swój telefon. Policjant miał wówczas przejrzeć wiadomości, zdjęcia i zajrzeć na portale społecznościowe nastolatka. Z relacji zatrzymanego nastolatka wynikało, że do chłopaka miał podejść jeden z funkcjonariuszy i uderzyć go dłonią w kark, kiedy ten był przykuty kajdankami do drzwi.

Młodzi mężczyźni trafili na komendę. Podejrzenia policjantów nie potwierdziły się. Mariusz Izdebski po zajściu z policją poddał się obdukcji lekarskiej. Lekarz stwierdził stłuczenie karku, zaczerwienienie i bolesność.

- Do sanockiej komendy wpłynęła skarga 17-letniego mieszkańca Sanoka na sposób interwencji i działanie policjantów. Postępowanie wykazało, że użycie kajdanek było zgodne z prawem i zasadne, niemniej jednak sposób użycia nie był prawidłowy, dlatego z policjantem przeprowadzono rozmowę dyscyplinującą. W toku postępowania ustalono też, że młody mężczyzna został przez drugiego z funkcjonariuszy szarpnięty za kaptur. Czynności służbowe zakończyły się przeprowadzeniem rozmowy dyscyplinującej z policjantem - informowała po zdarzeniu sanocka policja. Wówczas na nagraniu z interwencji, które pojawiło się w sieci i funkcjonuje tam po dziś, nie dopatrzono się uderzenia przez policjanta, a szarpnięcie za kaptur.

Mariusz Izdebski nie odpuszcza

Mariusz Izdebski jednak nie złożył rękawic i rozpoczął walkę z wymiarem sprawiedliwości.

- Najpierw składałem wniosek do Prokuratury w Sanoku o zainteresowanie się interwencją policji, która według mnie była ogromnym przekroczeniem uprawnień, jakie mają policjanci wobec obywateli. Jednak zostałem uderzony przez funkcjonariusza oraz przykuty kajdankami do drzwi samochodu za posiadanie tabletek na migrenę. Postępowanie z sanockiej prokuratury zostało przekazane do Brzozowa. Śledztwo w sprawie nadużycia uprawnień przez policjantów zostało 30 kwietnia 2020 r. umorzone z braku dowodów wskazujących na popełnienie przez policjantów czynu zabronionego. Złożyłem zażalenie na to postanowienie. Wtedy pierwszy raz wymiar sprawiedliwości stanął po mojej stronie. Sąd uchylił postanowienie o umorzeniu i nakazał brzozowskiej prokuraturze wszcząć śledztwo na nowo, przy czym wydał dla niej zalecenia dotyczące powołania biegłego, który z wykorzystaniem techniki cyfrowej dokona odtworzenia zapisu z monitoringu, by ustalić faktyczny przebieg wydarzeń. Ja wniosłem o przekazanie sprawy do innej prokuratury i wszystko trafiło do Jasła- relacjonował Mariusz Izebski.

Co zarzucono policjantom?

Prokuratura Rejonowa w Jaśle bazując na zgromadzonym materiale dowodowym, przygotowała zarzuty dla obu funkcjonariuszy. Duże znaczenie miała opinia biegłego, który dokonał odtworzenia zapisu z monitoringu. Funkcjonariusz Paweł S. usłyszał już zarzuty i nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.

- Policjant Łukasz N. nie usłyszał jeszcze zarzutów, bo do 10 lipca ma przebywać na zwolnieniu lekarski - informowała Prokurator Rejonowy z Jasła Grażyna Krzyżanowska.

Prokuratura Rejonowa w Jaśle poinformowała nas, że obrońca policjanta Łukasza N. przedstawił zwolnienie lekarskie wystawione przez  lekarza psychiatrę, które stanowi, że funkcjonariusz ten nie może wziąć udziału w czynnościach procesowych. Anna Oleniacz, rzecznik prasowy policji w Sanoku twierdzi, że ów funkcjonariusz znajduje się na szkoleniu policyjnym poza swoją komendą. Według sanockiej policji mundurowy przedstawiający długoterminowe zwolnienie w prokuraturze może przebywać na specjalistycznym szkoleniu policyjnym w innej części Polski.

- Obydwaj policjanci byli zawieszeni. W związku z tym, że okres zawieszenia minął, policjanci powrócili do służby. Oczekujemy na decyzję sądu w przedmiotowej sprawie. Wówczas będą podjęte czynności zgodnie z procedurą. Policjant Łukasz N. przebywał wcześniej na szkoleniu w związku z zawieszeniem przerwał szkolenie. Obecnie z uwagi na to, że okres zawieszenia minął, kontynuuje szkolenie- poinformowała Anna Oleniacz z sanockiej policji.

Kiedy dopytywaliśmy, czy policjant przedstawiający zwolnienie chorobowe od psychiatry, przez które nie można przedstawić mu zarzutów, może przebywać na specjalistycznym szkoleniu otrzymaliśmy odpowiedź:

- Zgodnie z poczynionymi ustaleniami policjant może przebywać na szkoleniu.

Łukaszowi N., który przebywa na szkoleniu i tym samym nie może pojawić się w prokuraturze z powodu zwolnienia od lekarza psychiatry, przedstawiony zostanie zarzut, że bez uzasadnionej podstawy faktycznej i prawnej, przekroczył swoje uprawnienia, zadając Mariuszowi Izdebskiemu jedno uderzenie z otwartej ręki w szyję, w wyniku którego 17-latek odniósł obrażenia skutkujące rozstrojem zdrowia oraz naruszeniem czynności życiowych na okres poniżej 7 dni. Policjant został oskarżony o przestępstwo z art. 231 par. 1 kk w związku z art. 157 par.2 kk w związku z art. 11 par. kk.

Z kolei drugiemu z funkcjonariuszy, Pawłowi S., postawiono zarzut, że bez uzasadnionej podstawy fizycznej i prawnej przekroczył swoje uprawnienia i użył kajdanki, które założył Mariuszowi Izdebskiemu na jedną rękę i przykuł go do ramy drzwi samochodu marki Honda Civic. Polecił też odblokować nastolatkowi odebrany telefon, a kiedy się to nie udało, sam trzymając pokrzywdzonego za dłoń, doprowadził do jego odblokowania, po czym przeszukał zawartość telefonu. W tym przypadku funkcjonariusz został oskarżony o przestępstwo z art. 231 par. 1 kk.

W sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza Pawła S. toczy się jeszcze jedno śledztwo w prokuraturze Rejonowej w Lesku, które dotyczy interwencji domowej, jaką miał podejmować ów policjant w jednym z mieszkań w Sanoku 27 lutego 2023 roku

- Potwierdzam, że takie śledztwo toczy się w PR w Lesku. Pan Paweł nie został jeszcze przesłuchany w żadnych charakterze- poinformowała Maria Chrzanowska szefowa tamtejszej Prokuratury.

Zapytaliśmy Annę Oleniacz rzecznika prasowego sanockiej policji o kilka spraw. Niestety, nie uzyskaliśmy odpowiedzi na wiele pytań m. in. na temat tego, jak przeprowadzono postępowanie wewnętrzne dotyczące zachowania policjantów podczas interwencji wobec Mariusza Izdebskiego i jego kolegi w sanockiej policji, skoro jego wnioski, różnią się tak diametralnie od ustaleń biegłego z jasielskiej prokuratury oraz jakie kroki podjęła policja, skoro jeden z policjantów usłyszał już zarzuty, a drugi nie może usłyszeć zarzutów, bo przedstawił zwolnienie chorobowe i w związku z tym nie można z nim wykonać czynności procesowych, jednak może pozostawać w służbie.

Policjantka zaznaczyła, że obaj młodzi ludzie byli wcześniej znani organom ścigania. Nastoletni Mariusz Izdebski rok wcześniej jako małoletni został skazany przez sąd rodzinny za pobicie, natomiast jego kolega dobrowolnie poddała się karze, w sprawie dotyczącej posiadania środków narkotycznych.

Policja pobiła mnie za tabletki na migrenę
Sonda
Jak oceniasz pracę policji w Polsce?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki