- W Sanoku doszło do tragicznego zdarzenia, gdzie agresywny mężczyzna zabarykadował się z matką i zaatakował służby.
- Podczas interwencji policji i straży, napastnik, uzbrojony w ostre narzędzie, ranił strażaka i policjantów.
- Policjanci zmuszeni byli użyć broni, co doprowadziło do śmierci agresora; ranni funkcjonariusze trafili do szpitala.
Przypomnijmy, do dramatu doszło w jednym z mieszkań w Sanoku. Policja otrzymała zgłoszenie o agresywnym mężczyźnie, który zamknął się w mieszkaniu ze swoją matką. Na miejscu okazało się, że włączył się czujnik gazu. W związku z zagrożeniem, podjęto decyzję o wejściu do mieszkania.
- Mężczyzna w mieszkaniu zamknął się ze swoją matką. Z tego zgłoszenia wynikało również, że uruchomiła się czujka gazu. Istniało prawdopodobieństwo, że odkręcił kurki z gazem i ten gaz mógł się ulatniać. Było to zagrożenie nie tylko dla nich, ale też dla mieszkańców tego bloku. W związku z tym podjęto tutaj decyzję o siłowym wejściu do tego mieszkania przy pomocy i współudziale strażaków - przekazał w czwartek po południu kom. Piotr Wojtunik z podkarpackiej policji.
Polecany artykuł:
Jak dodaje policjant, po wejściu do środka policjanci zauważyli ciało kobiety w jednym z pomieszczeń. Po chwili z innego pomieszczenia wybiegł mężczyzna, który miał w ręku ostre narzędzie. Jak twierdzi rzecznik policji, przypominało ono miecz lub maczetę.
- Zaatakował w pierwszej kolejności strażaka, raniąc go, a następnie policjantów - kontynuuje Piotr Wojtunik. - Policjanci użyli środków przymusu bezpośredniego, m.in. gazu. Natomiast te środki nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Mężczyzna w dalszym ciągu ich atakował. W związku z tym policjanci zmuszeni byli użyć broni służbowej. Mamy informację, że ten mężczyzna, używając tego miecza lub maczety chciał wytrącić broń z ręki policjanta.
Niestety strzał okazał się śmiertelny. Pomimo podjętej reanimacji, nie udało się uratować życia napastnika.
Ranni policjanci i strażak trafili do szpitala.
- Z informacji, które posiadam, obrażenia nie zagrażają ich zdrowiu.