Zabawka sparaliżowała miasto (GALERIA)

2019-08-07 7:07

Akcja była zorganizowana z takim rozmachem, jakby w małym Przeworsku na Podkarpaciu ktoś chciał wysadzić miejski ratusz! Jednak postawieni na nogi saperzy, policjanci i strażacy zabezpieczali… dziecięcą zabawkę, której przeszkolony do tego funkcjonariusz nie potrafił odróżnić od prawdziwego granatu.

Kilkuletni chłopiec był z ojcem na lodach. Siedząc przed lodziarnią na ławce i rozkoszując się zimnym przysmakiem zapomniał o swojej saszetce, w której miał samochodziki i zabawkowy granat. Atrapa wybuchowego urządzenia to wakacyjna pamiątka kupiona w Wilczym Szańcu. Kiedy ojciec z synkiem odeszli, na ławce usiadła kobieta, która zauważyła granat! Zadzwoniła na policję. Na miejscu pojawił się patrol, a po chwili policjant, przeszkolony z działań pirotechnicznych, który w zabawce rozpoznał... prawdziwy granat! Wezwano odział saperów z Rzeszowa. Zamknięto jedną z głównych ulic w Przeworsku, co sparaliżowało ruch w mieście. Policjant pełniący obowiązki rzecznika prasowego w przeworskiej komendzie powiatowej już po kilku minutach stwierdził, że to atrapa.

- Z tego co ustaliliśmy, z dużym prawdopodobieństwem należy przyjąć, że przedmiot w saszetce to dziecięca zabawka. W środku znajdują się też samochodziki, jednak saperzy przyjadą to potwierdzić - powiedział Mariusz Czyrny.

W międzyczasie funkcjonariusze przejrzeli monitoring i ustalili, że saszetkę zostawili ojciec z dzieckiem, którzy... pojawili się, by odebrać zgubę. Na nic jednak zdały się ich tłumaczenia, że plastikowy granat w żaden sposób nie wybuchnie. Cała akcja skończyła się po kilku godzinach, jednak kilkuletni chłopiec długo nie zapomni swojej przygody, która postawiła na nogi tabuny mundurowych.

Masz podobny temat?

Napisz do autora tekstu:

[email protected]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki