Odkąd Schronisko dla Zwierząt w Gliwach (woj. śląskie) pochwaliło się, że ma kurę do adopcji, telefony, maile i sms-y dosłownie zasypały placówkę. Wszyscy chcieli wziąć Jadźkę do siebie! - Było mnóstwo ofert. Ludzie wysyłali zdjęcia ze swoimi kurami. Czasem te kury były nazywane po imieniu, miały własne kurniki – mówi Barbara Malinowska, szefowa gliwickiego Schroniska dla Zwierząt. - Mieliśmy wielki problem z bogactwem ofert. Musieliśmy jednak kogoś wybrać i Jadźka jest już w nowym domu. Gdyby było tylu chętnych na adopcje piesków, to nasze schronisko byłoby puste - dodaje pani kierownik.
Polecany artykuł: