Kamilek z Częstochowy przebywa pod opieką lekarzy w GCZD w Katowicach

i

Autor: Kolaż

Sprawą zajęła się policja!

Awantura o zbiórkę dla Kamilka z Częstochowy. Zebrano ogromną kwotę! Do kogo trafią pieniądze?

Gdy tylko pojawiły się pierwsze doniesienia o tragicznym losie Kamilka z Częstochowy, w sieci zaroiło się od zbiórek na rzecz 8-letniego chłopca. Jedną z nich prowadzi Akademia Dobrych Pomysłów. Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach i Policja Śląska apelowały jednak, by nie wpłacać żadnych środków na internetowe zrzutki. Sprawa wywołała ogromne poruszenie, bo zebrano blisko 600 tys. złotych. Co stanie się z pieniędzmi?

Zbiórka na Kamila w Częstochowie

Szybko po tym, jak sprawa Kamila z Częstochowy zbulwersowała opinię publiczną, w sieci pojawiły się różnego rodzaju zbiórki na rzecz chłopca. Jedną z nich prowadziła Akademia Dobrych Pomysłów. Internauci wpłacili już blisko 600 tys. złotych. Jednak Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka i Policja Śląska apelowały, aby nie wpłacać żadnych środków na jakiekolwiek zbiórki. Również pani Magdalena, która nagłośniła sprawę skatowanego przez ojczyma chłopca, prosiła, by nie brać udziału w tej akcji. Kobieta zaznaczała, że nie wyraziła zgody na organizację zbiórki, co stało w sprzeczności ze stanowiskiem organizatorów. Po jakimś czasie Grzegorza Siemko z Akademii Dobrych Pomysłów przekazał, że pieniądze są zbierane w porozumieniu z biologicznym ojcem dziecka, panem Arturem. Internauci zaczęli jednak w komentarzach podważać wiarygodność zbiórki. Szpital stanowczo odcinał się od działań pana Siemki.

- Zbiórka przez nas nie była oczekiwana ani pożądana. W pełni zabezpieczamy leczenie chłopczyka. Zdajemy sobie sprawę, że po wyjściu ze szpitala będą potrzebne środki na jego dalsze leczenie, tylko pytanie kto miałby nimi dysponować, skoro matka siedzi w areszcie, a ojciec chłopca nie ma władzy rodzicielskiej – podkreśla Wojciech Gumułka, rzecznik GCZD dodając, że „jako szpital czujemy się w obowiązku opiekować się chłopczykiem nie tylko zdrowotnie, ale też organizacyjnie i prawnie”.

Akademia Dobrych Pomysłów miała powoływać się na współpracę z lecznicą. Pan Artur miał rzekomo dostać listę rzeczy od lekarza, które należy zakupić. Były tak m.in. chusteczki nawilżane czy sudocrem. Szpital zapewnia, że o takie wsparcie nie prosił. - Pojawianie się tych ludzi z fundacji razem z ojcem Kamilka, wpychanie nam jakiś rzeczy i publikowanie faktury potwierdzających współpracę z nami jest bardzo niestosowne. Nie zamierzamy współpracować w żaden sposób z tą fundacją, a sprawę zgłosiliśmy do odpowiednich instytucji – mówi Wojciech Gumułka.

Placówka poinformowała w piątek, że Kamilek jest wciąż w ciężkim stanie. - Dzięki wysiłkom lekarzy udało się usunąć tkanki martwicze oraz położyć przeszczepy skóry na rany oparzeniowe. Niestety, nadal problemem jest choroba oparzeniowa, czyli reakcja zapalna organizmu na uraz oparzeniowy. Chłopczyk wymaga teraz dalszego leczenia w Oddziale Intensywnej Terapii w celu przywrócenia prawidłowego działania organizmu - czytamy w komunikacie.

Siemko o zbiórce dla Kamilka. Padły mocne słowa

Skontaktowaliśmy się z Grzegorzem Siemko z Akademii Dobrych Pomysłów. Mężczyzna twierdzi, że powstała ona w porozumieniu z panem Arturem, ojcem Kamila. - To normalny facet, ale jest osobą ubogą. Zdecydowaliśmy się mu pomóc. Te pieniądze są na leczenie, rehabilitacje i operacje dla Kamila po tym, jak lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach zakończą już proces ratowania życia tego dziecka - mówi w rozmowie z "SE". 

Siemko twierdzi, że jeden z lekarzy dał listę potrzebnych rzeczy panu Arturowi. Chodziło o kremy, chusteczki nawilżane, pieluchy. Część została zakupiona, pozostałe pochodziły z zasobów z magazynu Akademii. Przedmioty te zostały jednak zwrócone przez szpital. Mężczyzna uważa, że jest hejtowany bez powodu. Nie rozumie, dlaczego doszło do konfliktu z placówką. - Szpital ma czelność kłamać, że my sami sobie tę kartkę napisaliśmy? To niech tą sprawą zajmie się prokuratura! - zaznaczył. - Po rozmowie z lekarzem nie miałem wrażenia, że to, co robimy, jest niewłaściwe. Powiedziałem mu, żeby bardzo byśmy nie chcieli, żebyśmy zwracali te środki do darczyńców – dodał.

Uważa, że szpital sam prowadzi zbiórkę, bo ma numer konta na stronie, gdzie można wpłacać darowizny. - Gdy ruszyliśmy ze zbiórkę dla Kamilka, pojawiły się też inne zbiórki. Sami je zgłaszaliśmy. One zostały zamknięte na nasz wniosek. Przekazaliśmy dokumenty w tej sprawie do prokuratury. Nasze zbiórki są czynne. Nam nikt nie zamknął zbiórki, nikt nie zabrał nam laptopów – twierdzi.

Do kogo trafią pieniądze ze zbiórki dla Kamilka?

Akademia zebrała już blisko 600 tys. złotych. Co stanie się z tą kwotą? - Środki będą zabezpieczone na rachunku bankowym. Jeżeli będą jakieś odsetki, będą zwiększały tę kwotę. Będzie z tego płacona każda faktura i zobowiązanie, które będzie związane z leczeniem, rehabilitacją i pomocą Kamilkowi – mówi nam Grzegorz Siemko.

- Zanim to dziecko wyjdzie do szpitala, emocje opadną. Ta pomoc już na niego czeka. To nie będzie tak, że dziecko czeka na pomoc, tylko to pomoc czeka na dziecko. Rozmawiałem z jednym z lekarzy, który nas pochwalił. Stwierdził, że pieniądze będą potrzebne na operacje plastyczne, które nie są refundowane - dodaje przedstawiciel Akademii.

Zapytaliśmy Grzegorza Siemko, jak to jest możliwe, że zbiórka powstała w porozumieniu z ojcem dziecka, który ma ograniczone prawa rodzicielskie. - On jako ojciec nie może organizować pomocy dla dziecka? My możemy uruchamiać pomoc bez zgody opiekuna, co jest zawarte w naszym statucie. Jeżeli widzimy gdzieś, że jest dziecko w naszej ocenie w trudnej sytuacji życiowej, to mamy prawo uruchomić pomoc zgodnie ze statutem fundacji. Jest tam napisane, że cele realizuje się m.in. poprzez zbiórki. Nikt nam nie może zabronić pomocy temu dziecku – uważa Siemko. Zapewnia, że Akademia już wcześniej pomagała głównie pogorzelcom i zawsze zebrane środki trafiały na wsparcie dla potrzebujących w całości.

Niestety tego, czy jest to faktycznie zgodne ze statutem fundacji, nie można sprawdzić, bowiem nigdzie nie jest on umieszczony, a strona internetowa ADP jest cały czas w budowie.

- Gdyby mi nie zależało na pomocy tego dziecka, to zwróciłbym te pieniądze – rzucił pod koniec rozmowy.

Zbiórką na 8-latka z Częstochowy zajmuje się policja

Jeszcze przed świętami policja informowała nas, że pojawiło się zgłoszenie dotyczącej zbiórki w internecie. Okazuje się, że mundurowi pochylają się nad tą sprawą. - Sprawę analizuje wydział do walki z przestępczością gospodarczą pod kątem tego, czy doszło do naruszenia prawa. Obecnie kompletowane są informacje w tej sprawie - podaje Olaf Burakiewicz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Komunikat w sprawie zbiórki opublikował również serwis pomagam.pl. - W związku z olbrzymim zainteresowaniem pomocą Kamilkowi serwis Pomagam.pl objął tę zbiórkę dodatkowym nadzorem nad przekazaniem środków na wskazany w opisie cel. Wspierając tę zbiórkę masz pewność, że środki trafią na cele związane z rehabilitacją i leczeniem Kamilka. W razie wystąpienia jakichkolwiek okoliczności uniemożliwiających takie przekazanie środków, wszelkie wpłaty zostaną zwrócone darczyńcom - czytamy w oświadczeniu.

Zapytaliśmy również portal pomagam.pl o kwestię tego, kto faktycznie otrzyma pieniądze na leczenie Kamilka i będzie nimi dysponował w sytuacji, gdy nie ma określonego opiekuna prawnego, jak wyglądało wypłacanie pieniędzy przy poprzednich zbiórkach organizowanych przez Akademię Dobrych Pomysłów, czy nie było dla nich zaskakujące, że zbiórka została założona tuż po pierwszych informacjach o dramacie Kamilka bez wyraźnej zgody jego opiekunów oraz o to, czy w takich przypadkach nie powinna być głębsza weryfikacja zbiórek pod kątem tego, kto, dla kogo i za czyją zgodą je organizuje. 

Do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Jak tylko je otrzymamy, zaktualizujemy powyższy tekst.

Lekarz o stanie poparzonego Kamilka z Częstochowy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki