Górnik z Mysłowic uratował 22-letniego chłopaka i jego psa z pożaru w Libiążu

i

Autor: kaz Górnik z Mysłowic uratował 22-letniego chłopaka i jego psa z pożaru w Libiążu

"Batman" z Mysłowic uratował Szymona i jego psa z pożaru!

2021-08-09 10:01

Zbyszek Czerniakowski jest górnikiem z Mysłowic. 3 sierpnia przyjechał do Libiąża w odwiedziny do swojej dziewczyny. Kiedy byli na miejscu, dostrzegł wołającego o pomoc chłopaka na balkonie. W mieszkaniu 22-latka doszło do pożaru. Zbyszek ruszył mu na ratunek. Wyciągnął młodzieńca i jego psa z balkonu krótko przed wybuchem. Już w dzieciństwie mysłowiczanin miał pseudonim "Batman". Teraz wiemy, dlaczego.

Szymon wrócił z pracy. Był zmęczony, chciał się położyć. Po około godzinnej drzemce nagle obudził go pies. Arnold skoczył na swojego właściciela. Szymon zobaczył, że pod sufitem unosi się dym. Wstał gwałtownie i zaczął nerwowo biegać po mieszkaniu. Drzwi były zamknięte na wszystkie spusty, więc salwował się ucieczką przez balkon. - Jak byłem w połowie salonu, poczułem barierę ciepła. Wiedziałem, że jak ją przejdę, to już nie wrócę. Zobaczyłem "wybuch" telewizora. Wybiegłem na balkon. Piętro niżej był chłopak, który powiedział mi, bym podał psa. On podał psa sąsiadowi. Potem pomógł mi zejść z balkonu - mówi 22-latek. Jak dodaje, najprawdopodobniej doszło do awarii instalacji. W mieszkaniu wybuchł pożar. Temperatura była tak wysoka, że stopiła niemal wszystko.

Tym, który uratował Szymona, był Zbyszek Czerniakowski. Do Libiąża przyjechał po to, żeby odwiedzić swoją dziewczynę. Przy okazji został bohaterem. Gdy zobaczył 22-latka na balkonie, wbiegł do mieszkania piętro niżej. Stanął na pręcie do wieszania prania. Górnik z Mysłowic jedną ręką wyciągnął psa i mężczyznę z balkonu. - W takich chwilach o strachu się nie myśli. Starałem mu się pomóc. Balustrada była cieniutka. Widziałem płomienie, duże zadymienie. Balustrada robiła się coraz bardziej ciepła. Ściągnąłem jedną ręką psa i chłopaka. Mieszkanie się wyremontuje. Najważniejsze, że chłopak i jego pies są cali. Nie czuje się bohaterem - mówi w rozmowie z "SE". Mama 22-latka jest wdzięczna za uratowanie syna.

- Zadzwoniła do mnie siostra. Powiedziała, że się pali u syna w bloku. Myślałam, że się rozłączyła, ale ja dalej słyszałam jak mówi już jest po nim. To była tragedia. Ja w tej chwili przestałam oddychać. Myślałam, że jest po mnie, cały świat się skończył. Nie mogłam złapać oddechu. Nie da się tego opisać. Wszystko stanęło mi przed oczami, ten krzyk Asi. Ona, jak tu biegła, widziała wybuch. Tego nie da się zapomnieć. Gdyby ten chłopak się tam nie pojawił, to ten wybuch wymiótłby Szymona z tego balkonu. Wiem o tym, bo to była sekunda po tym jak, Sebastian ściągnął go z balkonu – mówi ze wzruszeniem Marzena Kania, która na co dzień mieszka w Anglii. – Zostanę w Polsce tak długo jak to będzie konieczne.. Szymon po całym zdarzeniu ma lęki pourazowe. Nie wykluczam powrotu do kraju - dodaje.

Z pożaru ocalał album ze zdjęciami Szymona. Dzięki radnej z Libiąża powstała zbiórka na remont mieszkania. Agnieszka Siuda bardzo pomaga rodzinie w tej trudnej sytuacji. Nagłośniła całą sprawę. Dariusz Wójtowicz, prezydent miasta Mysłowice nagrodził dzielnego mieszkańca.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki