Mask-up

i

Autor: REPRODUKCJA: KATARZYNA ZAREMBA/SUPER EXPRESS Mask-up

Ciuchy w butiku umazane podkładem? Matka z córką ze Śląska mają na to patent!

Idziesz do sklepu, przymierzasz ubranie, a tam... plama! Taka sytuacja z pewnością może zirytować niejedną klientkę. Na Śląsku znaleziono jednak na to sposób. Julita i Maria, matka i córka, wymyśliły dobry sposób, jak uniknąć takich przykrych sytuacji. Stworzyły maski, które chronią ubrania przed zabrudzeniami.

Maria Pawińska (31 l.) i Julita Pawińska (51 l.) wybrały się pewnego dnia na zakupy. Niestety, nie były one zbyt udane. Można powiedzieć, że kobiety, które wcześniej przymierzały ten sam ciuszek, jaki chciały zakupić obie panie, dały plamę! – To był lipiec, chciałam kupić sukienkę na wakacje. Szukałam romantycznej białej sukienki, hiszpanki. I znalazłam ją, ale ostania sztuka w moim rozmiarze była cała poplamiona podkładem. Stanęłyśmy tam takie sfrustrowane. Nie kupiłyśmy jej. Wracając do domu mama powiedziała, że człowiek, który wymyśli na to rozwiązanie to osiągnie duży sukces. Powiedziałam, że może my wymyślimy na to rozwiązanie – opowiada Maria. - Po powrocie do domu zaczęłam się zastanawiać, jakby mogło to wyglądać produkt, który może chronić nas przed makijażem? Od razu nasuwa się myśl „worek na głowę” ale absolutnie to nie mogło być to. Zrobiłyśmy pierwszy prototyp w niedługim czasie - dodaje Julia.

- Pierwszy prototyp powstał tydzień później, to był tiul. Wtedy wydawał się to dobry pomysł, wiedziałyśmy, że materiał musi być przewiewny. Próbowałyśmy przeszyć go na maszynie babci, ale nie udało nam się to. Musiałam zszyć to ręcznie - dodaje starsza z kobiet.

Z kolei pani Maria rozmawiała z różnymi dziewczynami, robiąc w ten sposób pierwsze badanie konsumenckie. Czy mają ten problem? Okazało się, że wszystkie mają. Poza jedną, bo wcale się nie malowała, ale dostrzegała, że na ubraniach są pozostałości makijażu. Na przełomie 2016 i 2017 roku rozpoczęły się testy. Koleżanki pani Marii i Julity pokazywały swój produkt koleżankom. Te zgłaszały uwagi. – Kobiety akceptowały ten stan rzeczy, nie zastanawiając się, że go można zmienić. Myślały o tym, jak uchronić własne ubrania. Dowiedziałyśmy się o różnych metodach typu długie włosy na twarz, reklamowi, rozciągnięte golfy albo chusteczki na twarz – mówi Julia.

Dziewczyny, zanim przystąpiły do prac, przeszukały internet, by znaleźć podobne produkty, ale nie znalazły nic podobnego na rynku polskim i zagranicznym. To innowacyjne rozwiązanie zostało opatentowane i jest chronione wzorem i znakiem towarowy. Julita i Maria długo nie mówiły o swoim pomyśle. - To miękka, przejrzysta osłona na głowę, która zapobiega powstawaniu plam z makijażu w trakcie przymierzania ubrań. Maskup higieniczny ogranicza kontakt twarzy z przymierzanym ubraniem, na którym mogły pozostać zanieczyszczenia po innych klientach. Pozwala na pełnię komfortu - opowiadają. W maju wysyłały produkt na konkurs, to była pierwsza edycja "Kopalni Start-upów”. Panie musiały przekonać do pomysłu komisję składającą się z sześciu mężczyzn.

To będzie spora oszczędność dla dużych koncernów ubraniowych. Do tej pory pobrudzone ubrania były wyrzucane, albo co gorsza palon. Małe butiki próbują prać ubrania. Czasem się to udaje, ale jest to olbrzymi koszt w skali miesiąca. Poniżej zdjęcia masek stworzonych przez kobiecy duet.

Maryla Rodowicz zrzuciła ubrania i zaczęła morsować! I jeszcze te jajniki! Mamy nagranie, tego nie da się wymazać z pamięci!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki