- W kopalni Węgla Kamiennego Knurów-Szczygłowice doszło do wstrząsu na głębokości 850 metrów.
- W momencie wstrząsu w przodku pracowało dziewięciu górników, ośmiu z nich zdołało się wycofać, a z jednym utracono kontakt.
- Trwa akcja ratownicza, której celem jest dotarcie do uwięzionego górnika i udrożnienie uszkodzonego lutniociągu.
- W tym roku w kopalni Knurów-Szczygłowice doszło do wypadków, w tym wypadku śmiertelnego w styczniu i obrażeń trzech pracowników w kwietniu.
Aktualizacja, godz. 13.26
Ratownicy, którzy od kilkunastu godzin próbują dotrzeć do górnika poszkodowanego w wieczornym wstrząsie w kopalni Knurów, od wtorkowego rana do południa przesunęli się o 60 m, odbudowując wentylację w wyrobisku. Do poszukiwanego mają jeszcze około 130 m. Nie ma z nim kontaktu.
Akcja ratunkowa w kopalni Knurów-Szczygłowice. Doszło w wstrząsu
Do wstrząsu w kopalni Knurów-Szczygłowice doszło w poniedziałek, 11 sierpnia, o godzinie 21:21. Jak podaje Radio ESKA, epicentrum wstrząsu znajdowało się na przodku 32a ruchu Knurów, na głębokości 850 metrów. W feralnym momencie, podczas drążenia przodka, pracowało tam dziewięciu górników. Ośmiu z nich, w panice i strachu, zdołało wycofać się o własnych siłach. Niestety, z jednym z nich kontakt został utracony. Nie jest znany jego stan zdrowia.
- Akcja ratownicza rozpoczęła się o 21.50. W wyniku wstrząsu uszkodzony został lutniociąg. Trwają prace nad jego udrożnieniem, by móc dotrzeć do poszkodowanego – przekazał dyspozytor Wyższego Urzędu Górniczego.
Dyspozytor WUG podkreśla, że wstrząs, choć nie był wyjątkowo silny, na przodku kopalni był odczuwalny ze zdwojoną siłą. Siedem zastępów ratowniczych, zdeterminowanych i pełnych poświęcenia, walczy z czasem, by przywrócić drożność lutniociągu i ocalić życie uwięzionego kolegi.
To kolejny wypadek w kopalni Knurów-Szczygłowice
Kopalnia Knurów-Szczygłowice należy do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Niestety w ostatnim czasie dochodzi tam do kolejnych wypadków. W styczniu zmarł jeden z górników, który został ciężko poparzony, gdy zapalił się metan. Poparzenia było objęte około 40 proc. powierzchni jego ciała.
- To sztygar zmianowy, który w Ruchu Szczygłowice pracował od 17 lat. Od wczorajszego zdarzenia przebywał w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie zmarł w wyniku poniesionych obrażeń - informowała Jastrzębska Spółka Węglowa.
W kwietniu trzech pracowników Przedsiębiorstwa Budowy Szybów, doznało obrażeń podczas jazdy naczyniem wyciągowym, zwanym "kubłem".