Śmierć w kolejce po węgiel

i

Autor: GRAFIKA SE Jerzy Kaczmarczyk

Jacek umarł w kolejce po węgiel. Na jaw wychodzą dramatyczne szczegóły

2021-11-22 17:36

Jacek R. (50 l.) miał firmę transportową. Mężczyzna zajmował się m.in. przewożeniem węgla. Ze względu na limity wprowadzone na kopalniach, już od środy (10 listopada) czekał na surowiec. W poniedziałek (15 listopada) wreszcie podjechał swoim samochodem po węgiel. Maszyna załadowała mu jednak więcej, niż powinien otrzymać. Musiał własnymi siłami wysypać część węgla. Po wszystkim udał się do punktu kasowego. Tam zmarł, miał prawdopodobnie zawał.

Kolejki po ekogroszek

O śmierci 50-latka pisaliśmy jakiś czas temu. Mężczyzna zmarł przy punkcie kasowym w poniedziałek, 15 listopada. Jak przekazała policja, mężczyzna zasłabł podczas płacenia. Mimo ponad godzinnej reanimacji zmarł. Przyczyną śmierci mężczyzny był najprawdopodobniej zawał serca. Super Express dotarł do dramatycznych szczegółów dotyczących śmierci 50-latka. Jak udało nam się ustalić, Jacek R. prowadził firmę transportową. Zajmował się m.in. przewożeniem węgla. Na ekogroszek czekał przez kilka dni. Starał się dostać do kolejki już w środę. Udało mu się dopiero w poniedziałek. Jak udało nam się dowiedzieć, do wozu mężczyzny załadowano za dużo węgla. 50-latek został poproszony o to, by własnoręcznie wyładować nadmiar ze swojego pojazdu. Jacek R. tak też zrobił. Po wszystkim udał się do punktu kasowego. Tam zasłabł, a potem zmarł. 

Przypomnijmy, że Polska Grupa Górnicza wprowadziła limit sprzedaży w związku z ogromnym zapotrzebowaniem na węgiel. Na niektórych kopalniach wynosi on 5 ton, na innych 3 tony na jednego kontrahenta. Tak jest m.in. w KWK Chwałowice. Jak spółka komentuje sprawę śmierci 50-latka? 

- Przejrzeliśmy monitoring z tej sytuacji. Na monitoringu widać, że pan w ciągu 30 sekund zrzucił z wozu do pojemnika dosłownie 6 łopat, po czym poszedł do wagi po dokumenty i z tymi dokumentami poszedł do punktu kasowego. W punkcie kasowym już była wzywana pomoc - komentuje Tomasz Głogowski, rzecznik Polskiej Grupy Górniczej. 

Ludzie oczekujący w kolejce skarżą się na organizację sprzedaży węgla. - Tu nie ma żadnego systemu, jakichś ramp, jakichś podjazdów - opowiada Super Expressowi pan Piotr, jeden z kierowców oczekujących w kolejce. Jak mówi, sam także niejednokrotnie musiał własnoręcznie zrzucać z wozu nadmiar węgla. 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki