POLICJANTÓW ZWYZYWAŁ I GRYZŁ

Kandydat na prezydenta Katowic z zarzutami. Pijany rozbił żonie telefon!

Chce rządzić miastem, ale na razie będzie się musiał tłumaczyć przed sądem. Dawid Durał (41 l.), katowicki radny, który startuje w wyborach na prezydenta miasta, wylądował na policyjnym "dołku", a potem usłyszał prokuratorskie zarzuty. Wszystko to stało się po awanturze, którą pijany samorządowiec urządził żonie.

Kandydat na prezydenta Katowic z zarzutami prokuratorskimi. Wszystko po awanturze z żoną

Mundurowych o interwencję poprosiła właśnie małżonka Durała. Wieczorem, w Wielki Piątek, kandydat na prezydenta miał jej podczas sprzeczki odebrać telefon i rzucić nim o podłogę. Samorządowiec był spokojny podczas wizyty policji, ale za nic na świecie nie chciał się funkcjonariuszom wylegitymować. Żądał od nich podania podstawy prawnej i twierdził, że artykuł przywoływany przez policjantów nie ma w jego przypadku zastosowania. - Uważam, że nie mieli żadnych podstaw do tego. Przekroczyli swe uprawnienia - przekonuje samorządowiec z rozmowie z Super Expressem.

Policjanci najpierw tłumaczyli Durałowi, że ma obowiązek okazać im dokumenty. To jednak nic nie dawało. Postanowili zatem zabrać go z domu na komisariat. Gdy jeden z mundurowych wyjął kajdanki, by skuć pijanego samorządowca, doszło do przepychanek. Policjanci zostali zwyzywani, a jeden z nich nawet ugryziony przez mężczyznę.

- To ja broniłem się przed nimi - utrzymuje Dawid Durał.

Samorządowiec trafił przed oblicze prokuratora w Niedzielę Wielkanocną. Tam usłyszał kilka zarzutów.

- Stanął on pod zarzutem znęcania się psychicznego nad żoną i synem, a nadto pod zarzutem naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia funkcjonariuszy policji, którzy podejmowali wobec Dawida D. interwencję - informuje prok. Sławomir Barnaś, szef Prokuratury Katowice-Południe w Katowicach.

Prokurator dodał, że zarzut znęcania się psychicznego obejmuje okres od 2018 r. do 29 marca br., a czyny na szkodę policjantów są związane z ich interwencją 29 marca. Śledczy nie odpowiedział jednak na nasze pytanie, czy Durał przyznał się do zarzutów, choć potwierdził, że podejrzany złożył wyjaśnienia.

Samorządowiec tłumaczy swe zachowanie kampanią wyborczą, w której ma być bezlitośnie atakowany przez konkurencję oraz... kryzysem małżeńskim. Podkreśla, że bierze udział w terapii małżeńskiej, a brutalna kampania znacznie podniosła u niego poziom stresu. Samo zdarzenie z ub. piątku zdaje się bagatelizować. - Żona dała mi telefon, bo ją o to poprosiłem. Zobaczyłem, że kasuje wiadomości, no i się z nią pokłóciłem. No i tyle. Rzuciłem jej telefonem i wezwała policję. Po dwóch godzinach tego żałowała, a zarzuty w stosunku do mnie ma wycofać - opowiada zajście samorządowiec. - Nie miałem świadomości, że nieodzywanie się do żony jest znęcaniem się psychicznym. Dowiedziałem się tego na terapii małżeńskiej. Jeżeli są jakiekolwiek inne przejawy tego znęcania się, to trzeba kontaktować się z moją małżonką. Ja mam świadomość tego, że potrafiłem się nie odzywać, z wyjątkiem takich podstawowych obowiązków, typu "zrób zakupy", "zawieź dziecko", to potrafiłem się nie odzywać nawet dwa, trzy miesiące do żony jak tłamsiły mnie pewne sprawy - dodaje Durał.

Tymczasem żona polityka wydala oświadczenie. Czytamy w nim m.in. "Ogromny hejt, jaki spotkał w trakcie kampanii wyborczej mojego męża Dawida, nie powinien mieć miejsca. Mógł on mieć wpływ na nasze relacje rodzinne. Informuję, że w związku z zaistniałą między mną a Dawidem sytuacją (...) doszliśmy do porozumienia i w związku z tym zostaną podjęte stosowne kroki na gruncie toczącego się postępowania. (...) W nadchodzących wyborach zamierzam wraz z rodziną głosować na Dawida (...)."

Dawid Durał po wydarzeniach stracił poparcie partii Polska 2050. W wyborach na radnego Katowic otrzymał 1821 głosów.

Tragiczna awantura domowa w Bydgoszczy
Sonda
Weźmiesz udział w wyborach samorządowych 2024?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki