Reaktywacja zapomnianego przed laty toru saneczkowego w katowickim Parku Kościuszki to inicjatywa mieszkańców. Sami oczyścili go z gałęzi, liści i śmieci. Następnie poprosili o pomoc miasto.
- Sam pomysł narodził się już w zeszłym roku. Podczas wieczornego biegania po parku zauważyłem, że w cieniu górki, na której dzieci w zimie jeżdżą na sankach jest coś, co przypominającego koryto. Po chwili zrozumiałem, że to tor saneczkowy, którego nikt nie używa – mówi organizator, Jarosław Kopciuch.
Do inicjatywy przyłączył się Zakład Zieleni Miejskiej, Straż Pożarna i Katowickie Wodociągi. Od kilku dni strażacy wylewali na tor wodę. Dzięki temu w sobotni poranek ślizgawka jest gotowa na przyjęcie pierwszych miłośników białego szaleństwa.
Polecany artykuł:
– Chętnie wspieramy takie inicjatywy mieszkańców, więc z wielką chęcią zaangażowaliśmy się we wsparcie pomysłu Jarka. Dzięki zaangażowaniu mieszkańców będzie można poślizgać się na torze – mówi Ewa Lipka, rzecznik prasowy urzędu miasta.
Jak dodaje organizator – chcielibyśmy, żeby ta inicjatywa pokazała, że każdy może zrobić coś dla drugiej osoby w tym wypadku dla dzieci, którym nie udało się wyjechać na ferie. Mamy nadzieje, że pogoda dopisze i już w weekend będziemy się wspólnie bawić w Parku Kościuszki.
Do Pana Jarka dołączyli także jego znajomi. - W zeszły weekend zadzwonił do mnie Jarek z dosyć dziwną propozycją wspólnego sprzątania toru. Oczyściliśmy go ze wszystkich rzeczy, które mogłyby zagrozić bezpieczeństwu dzieci czy osób, które będą po nim jeździć – mówi Artur Górawski.
Tor jest już gotowy i czeka na pierwszych zjeżdżających. Korzystanie z niego jest bezpłatne, są jednak pewne warunki. Trzeba przeczytać i zaakceptować regulamin ślizgawki. Dzieci muszą być pod opieką opiekunów. Organizatorzy nie zapewniają też sprzętu, więc sanki, jabłka i inne ślizgi trzeba do Parku Kościuszki zabrać ze sobą.