Tragiczny wypadek w Gilowicach
To była tragiczna chwila. Andrzeja Rodaka (40 l.), męża Małgorzaty i tatę Laury nigdy nie opuści. Szli poboczem drogi w Gilowicach (woj. śląskie), gdy pędzący szosą samochód prowadzony przez lekarza Krzysztofa S. wypadł z trasy. Hyundai wpadł do rowu, odbił się od drzewa, a potem uderzył w dziewczynkę i jej mamę. Zrządzeniem losu pan Andrzej idący na samym końcu nie odniósł obrażeń. - Przytuliłem żonę, by powiedzieć, jak bardzo ją kocham, że karetka już jedzie i żeby mnie nie zostawiała. Widok zakrwawionej żony i oczy patrzące na mnie zostaną aż do śmierci. Tak bardzo chciała coś powiedzieć, nie mogła, dusiła się krwią, z ust toczyła się piana, z nosa lała się krew. Ostatnimi siłami patrzyła na mnie i konała, patrząc prosto w oczy - wspomina moment wypadku Andrzej.
Czytaj więcej o tej sprawie:
Sąd skazał lekarza na 2,5 roku. "Dostał mniej odsiadki, niż moja córka miała lat"
Do tej tragedii doszło 22 października 2020 r. Batalia o ukaranie Krzysztofa S. była długa i bolesna dla wdowca. Udało się jednak doprowadzić do skazania Krzysztofa S. - mężczyzna dostał 2,5 roku więzienia. Choć sąd uznał wyrok za adekwatny do winy, to dla Andrzeja Rodaka werdykt był rozczarowaniem. - On dostał mniej odsiadki niż moja córeczka liczyła sobie lat, gdy ją rozjechał - mówił wtedy Super Expressowi.
Jednak skazanie to jedno, a pójście do więzienia to zupełnie inna sprawa. S. powołując się na swój stan zdrowia próbował się wyłgać od odsiadki. Prawnicze korowody trwały, ale skazaniec ostatecznie trafił za kraty po trzech latach od tragedii.
Lekarz już na wolności. Krzysztof wrócił do pracy
Ku rozczarowaniu pokrzywdzonego Andrzeja Rodaka lekarz na początku roku mury więzienia opuścił. - Dostał warunkowe przedterminowe zwolnienie z odbywania kary. Jest wolny - żali się pan Andrzej w rozmowie z naszym dziennikarzem.
Jak wynika z wyjaśnień otrzymanych od sędziego Grzegorza Gałczyńskiego, rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Sosnowcu Krzysztof S. opuścił celę 6 lutego br.
- Skazany odbył już połowę swej kary, spełniając tym samym warunek formalny do ubiegania się o warunkowe zwolnienie, (...) analiza (...) pozwalała na powzięcie uzasadnionego przekonania, że skazany będzie przestrzegał porządku prawnego, a w szczególności nie popełni w przyszłości przestępstwa. Powyższe wnioski znalazły uzasadnienie w następujących okolicznościach: skazany dotychczas nie był karany sądownie i pierwszy raz wykonywał karę w izolacji więziennej; zachowanie skazanego w czasie pobytu w jednostce penitencjarnej było pozytywne i trwale utrzymywało się na takim poziomie; skazany był dwukrotnie nagradzany regulaminowo, jeden raz odstąpiono od wymierzenia mu kary dyscyplinarnej; z zaangażowaniem ukończył program readaptacyjny dla skazanych starszych wiekiem - czytamy w piśmie od rzecznika sądu.
- Był zatrudniony poza terenem zakładu karnego w systemie bez konwoju. Karę odbywał w systemie programowanego oddziaływania i z nałożonych zadań wywiązywał się w miarę możliwości. Skazany pochodzi ze środowiska bez cech patologii i cieszy się pozytywną opinią środowiskową; uregulował zasądzone na rzecz pokrzywdzonych nawiązki - czytamy w piśmie od rzecznika sądu przesłanki, które skłoniły sąd do warunkowego zwolnienia.
Prokuratura nie złożyła do tej decyzji sądu zażalenia, więc jest prawomocne. Okres próby sąd wyznaczył na dwa lata. Krzysztof S. ma też orzeczony dozór kuratora. Krzysztof S. już wrócił do pracy. Andrzej Rodak zwraca jednak uwagę, że jego etyczna postawa jest daleka od te, którą powinien prezentować lekarz. - Moim zdaniem jego etyka pozostawia wiele do życzenia. Przecież tuż po wypadku on nawet nie próbował udzielić pomocy, zajmował się rozbitym autem - mówi Andrzej Rodak.
To nie koniec sprawy
Lekarz został ukarany przez Izbę Lekarska za to zachowanie, jednak skończyło się na naganie. to dlatego może wciąż wykonywać zawód. Andrzej Rodak nie dał jednak za wygraną. Udało mu się przekonać Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej do wniosku o zmianę tego orzeczenia. Tym razem sprawa toczy się o zawieszenie prawa do wykonywania zawodu na trzy lata. Dziś ma to być rozpatrzone przez Naczelną Izbę Lekarską w Warszawie. Do sprawy wrócimy w naszym serwisie.
