Mimo ciężkiej choroby czuł się dobrze. Wychowawczyni i lekarz pogotowia nie zadbali, by tak było nadal

i

Autor: Pixabay.com Paweł Rek z Rybnika jest sparaliżowany od 12 czerwca 2018 r.

Paweł wrócił SPARALIŻOWANY z wycieczki szkolnej. Jest zarzut dla wychowawczyni

2019-11-14 20:10

Przynajmniej tak twierdzi Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Jak informuje TVN24.pl, kobieta dołączyła do kierownika ratownictwa medycznego i oboje odpowiedzą teraz za sytuację, jaka spotkała 14-letniego Pawła Reka z Rybnika. Chłopiec cierpi na wodogłowie, ale do 12 czerwca 2018 r. mógł normalnie funkcjonować. Wtedy jego stan zdrowia znacznie się pogorszył, jednak pomoc nadeszła za późno.

Chłopcem trzeba się było od urodzenia troskliwie opiekować. Dzięki zastawce, która drenem odprowadzała z głowy płyn rdzeniowo-mózgowy, rozwijał się jednak tak jak rówieśnicy. Wszystko przebiegało zgodnie z planem do 12 czerwca ub.r.

Jak informuje TVN24.pl, w czasie szkolnej wycieczki Paweł Rek bardzo źle się poczuł, skarżąc się na bóle głowy. Mimo że wychowawczyni wiedziała o jego problemach, poleciła odprowadzić Pawła do domu koledze z klasy. Nie zadzwoniła do jego rodziców ani nie zawiadomiła pogotowia.

Po karetkę zadzwonił kolega chłopca Bartek, ale dyspozytor nie dał wiary jego zapewnieniom o złym stanie Pawła. Pomógł im dopiero dzielnicowy z komendy policji w Rybniku, który zadzwonił do mamy 14-latka i powtórnie na pogotowie.

Pooglądali głowę syna, pooglądali brzuch, dali zastrzyk na wymioty, powiedzieli, że jak będzie się coś działo, to do pediatry - powiedziała TVN24.pl matka chłopca. Poskutkowało dopiero kolejne wezwanie służb medycznych, ale było już za późno...

Od tamtego czasu Paweł Rek z Rybnika jest sparaliżowany, a do tego nie mówi i nie przełyka.

Jak informuje TVN24.pl, Prokuratura Okręgowa w Gliwicach już wcześniej postawiła w tej sprawie zarzuty kierownikowi zespołu ratownictwa medycznego, natomiast teraz dołączyła do niego także wychowawczyni z feralnej wycieczki. Oboje odpowiedzą za bezpośrednie narażenia chłopca na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Oskarżeni nie przyznają się do winy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki