Co tam się wydarzyło?

"Morsował" i zabłądził. Ratownicy znaleźli go leżącego w śniegu

Bez koszulki i w krótkich spodenkach biegał w rejonie Babiej Góry, ale pobłądził. Znaleźli go w trakcie rutynowego patrolu ratownicy beskidzkiego GOPRu - leżał w śniegu. Był bliski utraty przytomności, a kontakt był z nim utrudniony i na granicy 3 stopnia hipotermii.

"Morsował" na Babiej Górze. Leżącego w śniegu znaleźli go ratownicy

Mężczyzna miał na sobie krótkie spodenki, rękawiczki, cienką czapkę i niskie buty. Ratownicy znaleźli go leżącego w śniegu. Był bliski utraty przytomności, w utrudnionym kontakcie, na granicy 3 stopnia hipotermii. 

- Ratownicy, wykorzystując swój ekwipunek (zapasową odzież, ogrzewacze), przystąpili do zabezpieczenia termicznego osoby ratowanej oraz walki o utrzymanie funkcji życiowych turysty - opisują akcję GOPRowcy.

Ratownicy rozstawili namiot ratunkowy i utworzyli punkt cieplny, w którym stopniowo ogrzewali mężczyznę (własnym ciałem, dodatkową odzieżą, ogrzewaczami chemicznymi oraz ciepłymi napojami). Z Markowych Szczawin wyruszył ratownik z noszami SKED oraz ekwipunkiem wykorzystywanym do transportu osób w hipotermii.

Gdy udzielili pomocy mężczyźnie, zawiadomili ratowników sekcji operacyjnej Babia Góra z prośbą o wsparcie wyprawy ratunkowej. 

O godzinie 16:30 ratownicy rozpoczęli zwożenie mężczyzny przez Przełęcz Brona. Z przełęczy z kolei został opuszczony technikami linowymi do tzw. Biwaku Zapałowicza. Następnie skuterem z przyczepą zabrano go na Markowe Szczawiny i dalej karetką GOPR do Zawoi Markowej, gdzie został przekazany Zespołowi Ratownictwa Medycznego.

„Staramy się nie oceniać zachowań turystów i nie komentować przyczyn wypadków - to często złożone kwestie. W tym przypadku jednak musimy stanowczo podkreślić nieodpowiedzialne zachowanie mężczyzny, które z pewnością mogło kosztować go życie" - czytamy w komunikacie ratowników.

Turysta był sam, nikogo nie poinformował nikogo o swojej sytuacji, nie posiadał jakiejkolwiek odzieży i wyposażenia, które mogłoby pomóc mu się ogrzać. Wybrał się na Babią Górę w bardzo trudnych warunkach. W Beskidach ogłoszono II stopień zagrożenia lawinowego. Padał śnieg, w niższych partiach marznący deszcz. Oprócz tego wiał silny wiatr, widoczność też była ograniczona do kilku metrów.

Mężczyzna prawdopodobnie błądził w kopule szczytowej przez dłuższy czas i wychłodził się na tyle, że jego stan świadomości nie pozwalał już na wezwanie pomocy (pomimo,że posiadał ze sobą telefon). Z informacji uzyskanych przez ratowników wynika, że turysta był doświadczonym "morsem" - kompletował w tym stylu szczyty górskie od dłuższego czasu, był już też wcześniej na Babiej Górze. 

Sonda
Czy kiedykolwiek zdarzyło Ci się morsować?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki