Ojciec ujawnia SMSy matki poparzonego Kamilka. Moje dziecko śmierdziało gorzej niż trup

i

Autor: archiwum prywatne

Dziecko cierpiało niewyobrażalnie

Ojciec ujawnia SMS-y matki poparzonego Kamilka. "Moje dziecko śmierdziało gorzej niż trup"

Matka 8-letniego Kamilka, kilka razy zmieniała wersję wydarzeń. Nie mówiła prawdy, co się stało. Najpierw twierdziła, że oblał się herbatką, później, że oparzył się wodą, a na koniec, że pobił go przyrodni brat. Gdy po chłopca przyjechał ojciec, dziecko było brudne, a ropa wypływała z jego ran. "Fakt" ujawnił SMS-y, jakie Magdalena B. wysyłała do biologicznego ojca chłopca.

Szokujące wiadomości Magdaleny B. do ojca poparzonego Kamilka

Pan Artur, biologiczny ojciec 8-letniego Kamila z Częstochowy i 7-letniego Fabianka, od jakiegoś czasu próbował odnowić kontakty ze swoimi synami. Miał zabrać chłopców do siebie na święta. Jak ustaliła prokuratura, 29 marca chłopiec został rzucony przez ojczyma na rozpalony piec kaflowy, Dawid B. polewał chłopca wrzątkiem, przypalał papierosami. Dziecko miało także złamania ręki i nóg. Magdalena B., matka chłopców, ukrywała co się wydarzyło. Kobieta najpierw twierdziła, że chłopiec oblał się herbatką, później, że oparzył się wodą.

Jak ujawnia "Fakt", 2 kwietnia partnerka pana Artura, napisała wiadomość do Magdaleny B.. Kobieta pytała o chłopców. Magdalena B. miała odpisać kobiecie, że "Fabianek oparzył Kamilka wodą". Biologiczny ojciec chłopców w tym samym dniu pytał, czy chłopcy spędzą z jego rodziną święta. Gdy dopytywał, czy poparzony chłopiec pójdzie do szkoły, jego matka miała odpisać, że dziecko ma oparzoną buzię, plecy, ręce i nogi. To ta wiadomość miała przekonać biologicznego ojca chłopców, że coś jest nie tak.

Jednocześnie Magdalena B., nie chciała wysłać zdjęcia chłopca. W końcu jednak je przesłała. Było wstrząsające. Kamil siedział na brudnym dywanie z brudną, poparzoną i zakrwawioną twarzą. 3 kwietnia, według relacji "Faktu", matka chłopca miała dzwonić i pisać wiadomości do pana Artura, by ten zabrał chłopca do szpitala.

- Weszliśmy do pokoju, gdzie leżał Kamil. Zaduch i smród niesamowity. Piec grzał na całego. Kamil leżał w stosie poduszek jak śmieć- opowiada w rozmowie z "Faktem" pani Ewa, partnerka biologicznego ojca Kamila.

To pan Artur wezwał pogotowie do zmaltretowanego syna. Gdy przyjechało, usłyszał od lekarza: "panie Arturze, śmierdzi ropą..." - Moje dziecko śmierdziało gorzej niż trup. Do czego ona doprowadziła! Za to, co zrobiła, niech siedzi w więzieniu do końca życia! - mówi mężczyzna w rozmowie z dziennikiem.

8-letni Kamil wciąż walczy o życie w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Chłopiec pozostaje w śpiączce farmakologicznej podłączony do respiratora. Przeszedł już dwa zabiegi operacyjne usuwania martwicy z ran po oparzeniu. Przed nim kolejne operacje.

Lekarz o stanie poparzonego Kamilka z Częstochowy
Sonda
Czy zdarzyło ci się pozostawić dziecko bez opieki?
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki