Poparzony Kamilek cierpiał niewyobrażalnie przez 10 dni. Biologiczny ojciec nie mógł powstrzymać łez. Boże! Dziecko, co oni ci zrobili?!.

i

Autor: Art Service/Super Express; Archiwum prywatne Poparzony Kamilek cierpiał niewyobrażalnie przez 10 dni. Biologiczny ojciec nie mógł powstrzymać łez. "Boże! Dziecko, co oni ci zrobili?!".

Koszmar dzieck trwał od dłuższego czasu

Pracownik MOPS był w domu Kamilka 3 razy w ciągu miesiąca. 8-latek już wtedy miał połamane nogi i rękę

Dramat 8-letniego Kamilka z Częstochowy rozegrał się w budynku socjalnym. Choć mieszka w nim 17 osób, nikt nie zareagował, gdy ojczym połamał nogi i rękę chłopcu, a później rzucił go na rozpalony piec kaflowy i polewał wrzątkiem. W samym tylko marcu 2023 pracownik socjalny odwiedził tę rodzinę trzy razy. Ostatni raz 29 marca, kiedy doszło do tragedii.

Kamil był maltretowany przez kilka tygodni. Nikt nie przerwał gehenny 8-latka

8-letni Kamil leży w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Jest podłączony do respiratora i wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Chłopiec ma nieleczone złamania rąk i nóg, jednak do szpitala trafił śmigłowcem z poparzeniami 25 procent powierzchni swojego małego ciałka. Ma poparzoną twarz, tułów, ręce i nogi. Był brudny, głodny i odwodniony. Lekarze od 3 kwietnia walczą o jego życie. Stan chłopca ustabilizował się w ostatniej dobie, nadal jest jednak ciężki. Rany oparzeniowe, które mogą wywołać bardzo groźną chorobę oparzeniową, są największym zagrożeniem dla jego życia.

Policja zatrzymała 35-letnią Magdalenę B., matkę chłopca i 27-letniego Dawida B., ojczyma. Obojgu postawiono zarzuty. Mężczyzna jest podejrzany o polewanie chłopca wrzątkiem i rzucenie go na rozpalony piec. Wcześniej brutalnie go bił i przypalał papierosami. Prokurator przedstawił mu także zarzut usiłowania pozbawienia życia chłopca. 35-letniej matce prokuratura zarzuciła narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenie pomocy mężczyźnie w znęcaniu się nad chłopcem. Przyznali się do winy i decyzją sądu zostali aresztowani tymczasowo na trzy miesiące. Obraz skali tragedii, jaka rozgrywała się za zamkniętymi drzwiami, jest wstrząsający.

MOPS w Częstochowie wydał oświadczenie

Rodzina 8-letniego Kamila była pod opieką częstochowskiego MOPSu od marca 2021 roku. W tym czasie pracownik socjalny miał współpracować z kuratorem, dzielnicowym, a także ze szkołą, do której chłopiec uczęszczał. W samym tylko marcu 2023 roku pracownik socjalny odwiedził rodzinę trzy razy, ostatni raz 29 marca. To właśnie tego dnia, zdaniem prokuratury, doszło do największej tragedii dziecka.

- Pracownik socjalny odwiedził rodzinę trzy razy, w ciągu czterech tygodni przebywania rodziny w Częstochowie, po ich powrocie do miasta. Ostatni kontakt pracownika socjalnego zajmującego się rodziną miał miejsce 29 marca rano. Kontakt odbył się z matką chłopca, dziecko przebywało w szkole (co zostało potwierdzone w placówce). Z informacji uzyskanych w szkole wynika, że do 29 marca chłopiec był obecny w szkole, w marcu odnotowano jeden dzień nieobecności - czytamy w oświadczeniu Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Częstochowie.

W tym samym oświadczeniu dyrekcja MOPS-u zaznacza, że już w czerwcu 2022 roku pracownicy socjalni zdecydowali o konieczności zawiadomienia sądu o sytuacji rodziny. 27 czerwca 2022 roku skierowano do sądu rodzinnego pismo wraz z wnioskiem o zabezpieczenie dzieci w pieczy zastępczej.

- Dotyczyło ono wszystkich (tj. pięciorga) dzieci, w tym chłopca, który obecnie przebywa w szpitalu. Powodem wystosowania takiego wniosku były problemy rodziny, natomiast nie dotyczyły one przemocy - zapewnia dyrekcja MOPS-u w Częstochowie. 

Sąd jednak nie wydał postanowienia o umieszczeniu dzieci w pieczy zastępczej w związku z tym wnioskiem. W sierpniu ubiegłego roku rodzina wyjechała do Olkusza. Do Częstochowy wróciła w marcu bieżącego roku.

Sąd rodzinny podjął decyzję w sprawie dzieci Magdaleny B.

W czwartek, 6 kwietnia po południu sąd rodzinny w Częstochowie podjął decyzję w sprawie sześciorga dzieci Magdaleny B.. 35-letnia kobieta ma dwoje najmłodszych dzieci z Dawidem B., a czwórkę pozostałych z dwoma innymi mężczyznami. Najmłodsze z dzieci urodziło się w ubiegłym roku, najstarsze ma 11 lat. Jak przekazał sędzia Dominik Bogacz, rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie, najmłodsze dzieci decyzją sądu mają trafić do pieczy zastępczej w trybie zabezpieczenia tymczasowego, a pozostała czwórka w tym przebywający w szpitalu Kamil, do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Postępowanie w sprawie dzieci nadal trwa.

Niestety, nie udało się znaleźć rodziny zastępczej dla wszystkich dzieci. Jak przekazał sędzia, to będzie bardzo trudne, jednak nie mogły one pozostać w obecnym środowisku, czyli z siostrą zatrzymanej 35-latki. Sąd w dalszym ciągu będzie szukać rodziny zastępczej dla sześciorga dzieci.

Prokuratura Okręgowa w Częstochowie, będzie sprawdzać w postępowaniu czy pracownicy MOPS-u prawidłowo wykonywali swoje obowiązki.  Postępowanie jest prowadzone w zakresie wszczętego śledztwa. Śledczy sprawdzą także, czy nauczyciele szkoły, do której chodził chłopiec zauważyli złamania, które jak twierdzą lekarze powstawały na przestrzeni miesiąca.

Sonda
Czy zdarzyło ci się pozostawić dziecko bez opieki?
Lekarz o stanie poparzonego Kamilka z Częstochowy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki