Kiedy zapadnie wyrok?

Rozbił Monice głowę młotkiem i zakopał ją ze znajomym

2024-02-26 8:00

Monika Wilgorska-Stanewicz (+42 l.) miała dość Mariusza P. (41 l.). Postanowiła odejść. Pojechała rozmówić się z mężczyzną i nikt jej już więcej nie widział żywej. Mariusz P. ją zamordował, jeden z jego kumpli pomagał w ukryciu ciała, a drugi auta. Ruszył proces apelacyjny. Morderca twierdzi, że 30 lat za kratami to za dużo.

Monika zginęła straszliwą śmiercią 9 lipca 2021 r. Wówczas udała się swoim fordem do domu Mariusza P. w Jaworzniku pod Zawierciem (woj. śląskie). Stamtąd miała jechać w swe rodzinne strony - do Golubia-Dobrzynia w kujawsko-pomorskim. Jednak wszelki ślad po niej zaginął. Najpierw była poszukiwana jako zaginiona, lecz po pięciu dniach wędkarz zważył w stawie utopiony samochód, który należał do Moniki. Przeszukano akwen i okolicę, ale na ślad kobiety nie natrafiono. Dopiero w listopadzie znaleziono ciało. Było zakopane w głębokim grobie na działce w Porębie. Miejsce ukrycia zwłok wskazał Paweł B. Był zatrzymany przez policję do sprawy handlu narkotykami. Powiedział prawdę o zabójstwie - to właśnie on kilka dni wcześniej koparką wykopał głęboki dół, w który potem Mariusz P. wrzucił Monikę. Być może kobieta wtedy jeszcze żyła, choć otrzymała co najmniej 11 ciosów młotkiem w tył głowy. Śledczy nie są w stanie tego jednoznacznie stwierdzić z uwagi na stopień rozkładu, któremu uległo przez kilka miesięcy ciało kobiety. Co ciekawe Mariusza P. nie trzeba było zatrzymywać - on również był już za kratami, także za handel narkotykami. To przestępcze trio uzupełnił Łukasz W. Ten z kolei pomagał w zatopieniu forda Moniki w stawie oraz w "wyczyszczeniu" go ze śladów.

Wyrok jaki dostał Mariusz P. za zabójstwo w Sądzie Okręgowym w Sosnowcu jest surowy - to kara dożywocia, z zastrzeżeniem, że o przedterminowe zwolnienie może poprosić po 30 latach. Paweł B. dostał 6 lat odsiadki. Lecz tylko za pomoc w zacieraniu śladów zbrodni, a nie za współudział w zabójstwie, jak chciała prokuratura. Najłagodniej został potraktowany Łukasz W. - ma karę roku więzienia w zawieszeniu.

To jednak nie koniec. Mariusz P. się odwołał i przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach trwa rozpatrywanie tego odwołania. - Mieliśmy nadzieję, jak tutaj jechałyśmy, że usłyszymy już prawomocny wyrok. Przyjechałyśmy z Golubia -Dobrzynia. A ta sprawa ciągle boli. Każda wizyta w sądzie powoduje rozdrapywanie ran - mówią nam Dorota Jóźwiak (42 l.) i Żaneta Wilgorska (29 l.), siostry Moniki. - Wyrok z pierwszej instancji powinien być podtrzymany. Ten człowiek jest tak zepsuty, że więzienie to jedyne miejsce dla niego. Trzeba go trzymać z daleka. Izolować - dodają.

Żaneta Wilgorska podkreśliła też, że zbrodnia spowodowała u rodziny traumę. - My się leczymy, chodzimy do psychoterapeuty. Nie możemy tych traum "przerobić". A końca nie widać. W najtrudniejszej sytuacji jest nasza mama. Ciągle do tego wraca. Ojciec jest silniejszy, mama się rozkleja. Wypiera to, co się stało i w ten sposób daje sobie nadzieję - mówi pani Żaneta.

Mord to jednak nie jedyna zbrodnia, jakiej dopuścił się Mariusz P. W tym samym procesie został również skazany za brutalny gwałt.

Zatłukł Monikę i zakopał w pięciometrowym dole

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki