Osłabiony pacjent zgłosił się na SOR. Gdy lekarze prześwietlili żołądek, zaniemówili

i

Autor: Fot. Getty Images

TRAGEDII MOŻNA BYŁO UNIKNĄĆ?

Skandal w szpitalu w Dąbrowie Górniczej. SOR odmówił udzielenia pomocy pacjentowi. Pan Zbigniew zmarł następnego dnia

2024-03-21 14:27

Skandal w Dąbrowie Górniczej. 70-letni pan Zbigniew, który od kilku dni źle się czuł, za namową i ze skierowaniem od lekarza chciał dostać się na SOR w tym mieście. Niestety, dyżurujący wtedy lekarz odmówił przyjęcia 70-latka - co więcej, nie wyszedł nawet do pacjenta, którego przywieziono w karetce. Następnego dnia pan Zbigniew zmarł. Teraz jego bliscy szukają sprawiedliwości. O sprawie w swoim materiale informuje program "Interwencja".

Pana Zbigniewa nie przyjęto na SOR. Dzień później zmarł. Kto odpowiada za śmierć 70-latka?

Wszystko wydarzyło się na początku marca 2024 r. W jednej chwili stan pana Zbigniewa zaczął się pogarszać. Widząc, jak 70-latek słabnie, jego synowie natychmiast wezwali lekarza pierwszego kontaktu. Lekarka po zbadaniu mężczyzny wystawiła skierowanie do szpitala na oddział wewnętrzny. 

- Sytuacja miała miejsce 4 marca. Tata osłabł. Mało jadł, nie miał apetytu. Nie skarżył się na bóle, że coś go bolało czy miał jakieś dolegliwości. Po prostu był słaby. Jakby nagle stracił siły, stracił zdrowie. Przestał wstawać do ubikacji, przebieraliśmy go, myliśmy. Tak było przez 3-4 dni - wspomina w materiale "Interwencji" Rafał Bański, syn 70-latka. 

ZOBACZ TEŻ: Tragiczny wypadek na Śląsku. Nie żyje 17-letni motocyklista. Chłopak wymusił pierwszeństwo

- Doktor pierwszego kontaktu przyjechała, zbadała tatę i stwierdziła, że ma on przyspieszoną akcję serca, wyczuła jakiegoś guza na brzuchu, poniżej pępka. Stwierdziła, że być może jest to jakiś guz onkologiczny, ale na pewno stwierdziła, że tata powinien znaleźć się w szpitalu na leczeniu. Wypisała skierowanie na transport medyczny do naszego szpitala i skierowanie o przyjęcie na oddział wewnętrzny - mówi Mariusz Bański.

Karetka zabrała seniora na SOR do szpitala w Dąbrowie Górniczej. Jakież było zdziwienie bliskich 70-latka, gdy od samego początku usłyszeli oni, że... mężczyzna nie zostanie przyjęty, mimo posiadanego skierowania, ponieważ... "to nie jest przychodnia". 

- Gdy zajechaliśmy na SOR, to tam ten jeden medyk już nam od drzwi mówił, że tata nie będzie przyjęty, drugi siedział w karetce. A tata leżał cały czas w karetce. Ten lekarz przeczytał to skierowanie i od razu powiedział, że to nie jest przychodnia. Wyraźnie napisano na skierowaniu: proszę o przyjęcie na oddział wewnętrzny. Doktor nie wyszedł z oddziału, nawet żeby tatę zobaczyć - przekazał reporterom "Interwencji" Mariusz Bański, drugi syn pana Zbigniewa.

- Uczucie nie do opisania, że będąc w szpitalu ja słyszę od lekarza dyżurującego, że nie zostanie pacjent przyjęty, nie wiedząc w jakim tata był stanie, nie widząc go. Sześć kroków dzieliło lekarza od wyjścia z izby przyjęć, żeby zobaczył, w jakim stanie jest tata. Dosłownie sześć kroków. Nie więcej - podkreśla Rafał Bański, syn pana Zbigniewa.

Niestety, mimo usilnych próśb synów pana Zbigniewa, którzy za wszelką cenę chcieli ratować słabnącego ojca, lekarz dyżurujący pozostawał nieugięty i powtarzał, że nie przyjmie ich ojca, wciąż powtarzając, że to nie jest przychodnia. Medyk nie przyszedł do karetki i nie zobaczył pacjenta, nie próbował sam go zbadać i ocenić stanu zdrowia mężczyzny. 70-latek wrócił do domu, gdzie następnego dnia zmarł. Nieżyjącego już ojca znalazł jeden z jego synów. 

- Wchodząc myślałem, że śpi, bo było wcześnie. Szarpnąłem go za ramię, nie obudził się. Chciałem puls zobaczyć, nie było, tata już nie oddychał. Ciało było jeszcze ciepłe, więc zadzwoniłem na 112 i zacząłem uciskać klatkę. O godzinie 9:00 przyjechali panowie z pogotowia, przejęli pierwszą pomoc, no ale podpięli aparaturę i stwierdzili, że nie będą już podejmować żadnej akcji, bo tata nie żyje od 1,5 godziny. O 9:23 stwierdzili zgon - relacjonował Mariusz Bański.

- Śmierć pacjenta to jest zawsze sytuacja bardzo tragiczna i tutaj emocje rodziny są naprawdę uzasadnione. Natomiast chcielibyśmy z oceną tej sytuacji, całościową, poczekać do ustaleń prokuratury - tak skomentowała sprawę Anna Ginał z Zagłębiowskiego Centrum Onkologii Szpitala Specjalistycznego w Dąbrowie Górniczej. 

Jak dowiedziała się także ekipa "Interwencji", lekarz, który odmówił przyjęcia pana Zbigniewa na SOR, nie został zawieszony w obowiązkach i nadal ma prawo wykonywania zawodu.

- Ten lekarz mógł mu uratować życie, tak jak składał przysięgę. Nie zrobił tego. Taki człowiek nie powinien pracować w szpitalu - komentuje Mariusz Bański.

ŹRÓDŁO: Polsat News

Lublin: Nowe możliwości leczenia pacjentów z ostrym zapaleniem trzustki
Sonda
Czy czas oczekiwania na SOR jest zbyt długi?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki