Skrajnie zaniedbany pies trafił pod opiekę wolontariuszy. Pchły zjadały go żywcem

i

Autor: OTOZ Animals Inspektorat Gliwice

Zwierzęta

Skandaliczne zaniedbanie! Pchły zjadały Lusię żywcem. Psina straciła połowę sierści

Kilka dni temu pod opiekę inspektorów OTOZ Animals w Gliwicach trafiła Lusia. Suczka była w tak opłakanym stanie, że łzy same cisnęły się do oczu.

Psiak stracił ponad połowę sierści. Na gołej skórze było widać pchły, które pożerały go żywcem. Paznokcie w jednej z łap urosły do tego stopnia, że utrudniały poruszanie. W uszach można było dostrzec ślady po nieleczonych krwiakach. Wolontariusze nie mieli najmniejszych wątpliwości, że Lusia cierpiała. Ciągle się drapała i to tak mocno, że na jej głowie było widać krwawe rany.

Lusia wymaga długotrwałego leczenia. Wolontariusze liczą, że ktoś ją pokocha i zaadoptuje

Do tak potwornego stanu doprowadzili ją poprzedni właściciele. Gdyby nie sąsiedzi, których przeraził widok na wpół łysego psa, cierpienie Lusi mogłoby nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Na szczęście zgłoszenie dotarło do gliwickiego inspektoratu, który przyjechał pod wskazany adres i zabrał psinę ze sobą. Właścicielka nie miała żadnego problemu, by zrzec się praw do zwierzęcia. Teraz prokuratura przyjrzy się sprawie pod kątem możliwego znęcania się nad zwierzętami.

Po badaniu u weterynarza okazało się, że Lusia ma chorą tarczycę i do końca życia będzie musiała przyjmować leki. Do tego co cztery dni jest poddawana kąpielom leczniczym w specjalnym szamponie, które mają ukoić poczucie swędzenia na skórze - opowiada Dominika z OTOZ Animals w Gliwicach.

Obecnie Lusia mieszka w domu tymczasowym. Wolontariusze mają czas do końca miesiąca, by znaleźć dla niej nową rodzinę. Jeśli się nie uda, pies trafi do schroniska. A to najgorsza z możliwych opcji, ponieważ Lusia w obecnym stanie wymaga ciągłej opieki. Niestety, ale smutna rzeczywistość jest taka, że warunkach schroniskowych poświęcenie tak dużej uwagi jednemu zwierzęciu nie zawsze jest możliwe.

Gliwiccy wolontariusze mają nadzieję, że znajdzie się jakaś dobra dusza, która zaadoptuje Lusię. Liczę też na ludzi dobrej woli, którzy pomogą w leczeniu psiny. Datki można wpłacać za pośrednictwem portalu ratujemyzwierzaki.pl.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki