W przejściu podziemnym przy ul. 3 Maja w Sosnowcu znaleziono węża! Pyton królewski wygrzewał się obok windy dla niepełnosprawnych. Okazało się, że zwierzę należało do mężczyzny, który wyciągnął swojego węża z terrarium i ruszył z nim na miasto. Był jednak pijany i zapomniał o swoim koledze. Jak pisze "Fakt", do pytona przyjechał st. inspektor Mariusz Tyszkiewicz. "Wąż poczuł dotyk ludzkiej dłoni. Nie zareagował. Widać, że był hodowany przez człowieka. Wąż ma taką delikatną skórę, która jest chłodna", mówił w rozmowie z "Faktem". Pan Mariusz to prywatnie wielbiciel zwierząt. Razem z kolegami zaniósł zgubę do Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych. Okazało się, że to popularny pyton hodowany w domach. Łagodny, nieagresywny.
Pracownicy egzotarium zaopiekowali się wężem, a publikacje w mediach sprawiły, że wiadomość o odnalezieniu pytona dotarła również do właściciela. "Fakt" ustalił, że napisał on list do sosnowieckich urzędników - chciał odzyskać przyjaciela. Decyzja nie została jednak jeszcze podjęta. Niezależnie od niej, mężczyzna odpowie za niewłaściwe sprawowanie opieki nad zwierzęciem, za co grozi mu mandat w wysokości 250 zł. Warto dodać, że wcześniej mieszkańcy Sosnowca alarmowali o mężczyźnie paradującym z wężem po słynnej "patelni". Prawdopodobnie był to właśnie ten mężczyzna.