Spowodował wypadek, zginęło 9 osób. Jerzy S. skazany

2025-06-12 17:02

Było ciemno, a szosa mokra, Jerzy S. (73 l.) był zmęczony po całodziennej podróży znad morza. Mimo to postanowił wyprzedzać inny pojazd, który jego zdaniem jechał zbyt wolno. Już po chwili na DK 88 doszło do ogromnej tragedii. Jerzy S. doprowadził do wypadku, w wyniku którego zginęło dziewięć osób. W czwartek (12.06) usłyszał prawomocny wyrok.

Ludzie jadący busem do pracy w Holandii właściwie nie mieli żadnych szans. Ich pojazd przewrócił się na bok, sunął po drodze wprost pod nadjeżdżający autokar. Mimo rozpaczliwego hamowania kierowcy autobusu doszło do zderzenia i zmiażdżenia renaulta. Z busa została kupa poskręcanej blachy, a strażacy pracowali na miejscu przez dziewięć godzin, by z wnętrza wydobyć wszystkie zmasakrowane ciała. Niemal wszystkie ofiary pochodziły z Podkarpacia. Wśród nich byli zaręczeni Patryk i Karolina. Była noc 22 sierpnia 2020 r. Droga Krajowa 88 na wysokości węzła Kleszczów pod Gliwicami.

Bus zmiażdżony przez autokar. Tragiczny wypadek pod Gliwicami

Sprawcą całego nieszczęścia jest Jerzy S. - ten obecnie 73-letni mieszkaniec Cieszyna sekundy wcześniej postanowił wyprzedzić inny wóz. Wyjechał jednak wprost na jadącego w przeciwnym kierunku busa. Próbował uniknąć zdarzenia, tak samo jak drugi kierowca. Jednak ta sztuka się nie udała. Volkswagen touran, w którym za kierownicą siedział Jerzy S. uderzył w busa, wskutek tego ten wjechał w rów, a potem się wywrócił i sunął po drodze, by spotkać tragiczny los.

Czytaj też: 19. rocznica tragicznego wypadku pod Jeżewem. Zginęło 10 maturzystów pielgrzymujących na Jasną Górę

Jerzy S. został oskarżony o nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym. Kierowca bronił się - twierdził, że w jego aucie doszło do wybuchu opony. I dopiero wtedy stracił panowanie nad samochodem. Jerzy S. podkreślał też, że jest doświadczonym kierowcą i nigdy wcześniej nie miał nawet stłuczki, a przejechał w ciągu 44 lat ok. 2 mln km.

Na DK 88 zginęło 9 osób. Jerzy S. usłyszał prawomocny wyrok

i

Autor: reprodukcja Przemyslaw Gluma/Super Express

Jednak jego słowa nie przekonały sędziów. Hipoteza o wystrzale opony została odrzucona. Pół roku temu usłyszał pierwszy wyrok. Sąd Okręgowy w Gliwicach uznał go za winnego i wymierzył mu 4 lata kary pozbawienia wolności. Dodatkowo zakazał prowadzenia pojazdów przez 8 lat i wypłacenie nawiązek po 30 tys. zł członkom rodzin ofiar wypadku.

- Katastrofa została spowodowana nieumyślnie - uzasadniała wówczas decyzję sędzia Agata Dybek-Zdyń, przewodnicząca składu. - Panowała mżawka i było ciemno. Oskarżony był w pojeździe 12 godzin, a nie jest osobą młodą, jednak podjął się manewru wyprzedzania innego pojazdu. Skutkiem było umyślne złamanie zasad w ruchu drogowym i śmierć dziewięciu osób, poważne obrażenia jednej osoby i mniejsze obrażenia reszty osób - dodawała.

Od wyroku odwołał się zarówno obrońca skazanego, jak i prokuratura. Ten pierwszy domagał się uniewinnienia. Natomiast prokuratura wnioskowała o karę 8 lat więzienia.

Wyrok za wypadek, który wstrząsnął krajem

Dziś Jerzy S. ponownie stanął przed sądem. Rozprawa w Sądzie Apelacyjnym w Katowicach była tylko jedna. Po kilku godzinach sąd wydał werdykt - podtrzymał niemal w całości wcześniejsze skazanie. Zmienił wyrok tylko w sprawie zakazu prowadzenia pojazdów - mianowicie czas, gdy Jerzemu S. odebrano prawo jazdy został zaliczony na poczet orzeczonej kary zakazu prowadzenia pojazdów na 8 lat.

Sonda
Czy sprawca śmiertelnego wypadku powinien oczekiwać na wyrok w domu czy w areszcie?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki