Spis treści
- Dziesięciu srebrnych zagrało dla Ryśka
- Ryszard Staniek: „Ciągnie człowieka na boisko, ech...”
- Każdy kropla potu i każdy grosz
- Długa kolejka do przyszłego selekcjonera (?)
- Medaliści pokonani, Mielcarski zapowiada rewanż
Trybuny kameralnego stadioniku w Chybiu pękały w szwach. Kilka pokoleń wielkich polskich piłkarzy zjechało do rodzinnej miejscowości Ryszarda Stańka, na boisko, na którym stawiał pierwsze piłkarskie kroki. Autografy rozdawali i do zdjęć pozowali ci najstarsi: Stanisław Oślizło i Henryk Latocha, ale także – a może przede wszystkim – srebrni medaliści igrzysk w Barcelonie w 1992 roku.
Dziesięciu srebrnych zagrało dla Ryśka
Dla tych, którzy jeszcze dziś płaczą za olimpijską ekipą Janusza Wójcika, niedzielny Piknik Wybitnego Reprezentanta Śląska był wyjątkowo sentymentalnym momentem. Jerzy Brzęczek, ponownie z kapitańską opaską, wyprowadził na murawę pokaźną grupę swych ówczesnych kolegów z olimpijskiego podium. Aleksander Kłak, Tomasz Wałdoch, Marek Bajor, Marek Koźmiński, Piotr Świerczewski, Dariusz Gęsior, Dariusz Koseła, Tomasz Wieszczycki, a na trenerskiej ławce – Grzegorz Mielcarski: to oni ściągnęli do Chybia tłumy fanów.
Ryszard Staniek: „Ciągnie człowieka na boisko, ech...”
Do Chybia przyjechali właśnie dla Ryśka. Od trzech lat były reprezentant kraju, piłkarz Górnika Zabrze, Osasuny, Legii i Odry Wodzisław, po dwóch kolejnych udarach boryka się z poważnymi dolegliwościami zdrowotnymi. - Ech, jakże człowieka ciągnie na to boisko… Ale się nie da… - mówił „Super Expressowi”, siedząc na krzesełku koło linii bocznej. Efektem wspomnianych udarów jest kłopot z poruszaniem się: stopy czasem odmawiają posłuszeństwa.
Komplikacji jest więcej: cukrzyca, kłopoty kardiologiczne. W jednym oku stracił zupełnie wzrok, w drugim pozostało mu go ledwie 20 procent… Poudarowa rehabilitacja (- Koniecznie napisz: Karolina Gold, złota dziewczyna – mówił, przywołując nazwisko swej rehabilitantki) pochłania ogromną część olimpijskiej renty, przysługującej medalistom igrzysk.
Każdy kropla potu i każdy grosz
Na szczęście zawsze liczyć może na dawnych kolegów z drużyny. - Bardzo wam dziękuję za każdą kroplę potu, którą tu zostawiliście. Niech się zamieni w kroplę krwi dla Rysia. Jesteście naszą rodziną – wzruszona mówiła do olimpijczyków Julita Staniek, małżonka pana Ryszarda. Swoją drogą – to i tak jednak kropla w morzu potrzeb byłego piłkarza. Stąd wciąż trwająca zbiórka, stąd też cegiełki, ze sprzedaży których dochód też wsparł rehabilitację legendarnego piłkarza.
Długa kolejka do przyszłego selekcjonera (?)
- Najcenniejsze, że widać solidarność całego środowiska. Różne rzeczy mogą się każdemu przydarzyć w życiu; liczy się jednak, że możesz w takich momentach liczyć na wsparcie kolegów – pięknie mówił Jan Urban, który też dotarł do Chybia, a z rodziną Ryszarda Stańka pozostaje w stałym kontakcie, często wspierając kolegę z szeregów Osasuny w potrzebie. Swoją drogą chyba każdy z fanów, którzy stali do niego w długiej kolejce po autograf, życzył mu rychłego objęcia sterów reprezentacji.
Medaliści pokonani, Mielcarski zapowiada rewanż
Mecz olimpijczyków z Barcelony (wspartych na murawie przez byłych graczy z juniorskiej drużyny Odry Wodzisław, w której przed dekadami grał młody Staniek) z Reprezentacją Śląska Oldbojów (w jej szeregach kibice zobaczyli m.in. Radosława Gilewicza i Ireneusza Jelenia) zakończył się wygraną 2:0 tych drugich (po golach Jana Wosia i Bogdana Pikuty). Deklaracja wspomnianego Mielcarskiego była więc jednoznaczna: - Na rewanż przyjedziemy dużo lepiej przygotowani.
Więc przyjeżdżajcie: Rysiek was potrzebuje!
