Potworna zbrodnia

Szymonek konał w męczarniach przez kilka dni. Z bólu chłopiec odgryzł kawałek wargi

Szymonek miał zaledwie dwa latka, gdy umarł. Dziecko przez kilka dni konało w bólu, traciło przytomność. Gdy umarł jego ciało porzucono do stawu hodowlanego w Cieszynie. Przez dwa lata śledczy nie byli wstanie ustalić jego tożsamości. Oprócz ciała nie było żadnych śladów. Za kilka miesięcy mury więzienia opuści jeden z katów chłopca.

Wyrzucili go jak worek ze śmieciami do stawu. Ciałko chłopca znalazły dzieci

Zdjęcia bezimiennego chłopczyka o jasnych włosach, ubranego w bluzę, spodnie i kurteczkę pokazywały wszystkie media w kraju. Jego zwłoki znaleźli dwaj chłopcy, bawiący się w pobliżu stawu hodowlanego w Cieszynie 19 marca 2010 roku. Dopiero dwa lata później udało się ustalić jego tożsamość...

Komendant wojewódzki postawił cały garnizon na nogi

Komendant wojewódzki powołał specjalną grupę dochodzeniowo-śledczą, która miała ustalić tożsamość chłopca. Ówczesny komendant policji Andrzej Matejuk, podkreślał wówczas, że jedną z hipotez, jaką śledczy biorą pod uwagę jest ta, mówiąca o pobiciu dziecka i wyrzucenia do stawu przez swoich opiekunów. Zdjęcia chłopczyka wielokrotnie pojawiały się w mediach. Dzielnicowi odwiedzali mieszkanie po mieszkaniu i metodycznie każde z nich sprawdzali, przeprowadzali wywiady. Sprawdzili każdą rodzinę, w której w 2008 roku urodziło się dziecko.

Pojawiało się wiele wątków, również takie, że chłopczyk pochodzi z Czech, Rosji lub Austrii. Żadnej z tych hipotez nie udało się potwierdzić. Mimo, że policjanci dostali wykaz 40 tysięcy dzieci z samego województwa śląskiego, identyfikacja okazała się najtrudniejsza. Do czasu.

Dwa lata po odnalezieniu ciała chłopczyka do Miejskiego Ośrodka pomocy Społecznej w Będzinie, zadzwoniła kobieta. była sąsiadką rodziny, jak przekazała w rozmowie telefonicznej, "od dawna nie widziała małego synka sąsiadów". To był telefon na który śledczy czekali dwa lata. Kilka dni wcześniej Beata Ch. i Jarosław R., umówili się socjalnym na wywiad środowiskowy. Jednak zniknęli bez śladu. O zaginięciu rodziny powiadomiła matka Jarosława i to ona dostarczyła policjantom zdjęcie chłopca. Śledczy od razu połączyli fakty.

Chłopczyk był łudząco podobny, do dziecka, którego ciało znaleziono dwa lata wcześniej w Cieszynie.

Kryminalni czekali na Beatę Ch. i Jarosława R.

Na nogi postawiono całą komendę powiatową policji w Będzinie. Kryminalni czekali na rodziców chłopca, gdy tylko pojawili się w mieszkaniu, zostali zatrzymani. Badania DNA potwierdziły, że chłopiec odnaleziony w stawie w Cieszynie, to Szymon z Będzina. Wtedy wyszło też na jaw, że od 2007 roku Beata Ch. pobierała świadczenia na każde z trojga dzieci, a od 2009 roku, po narodzinach najmłodszej córki, zasiłek z tytułu wielodzietności. O tych okolicznościach będziński magistrat powiadomił o wszystkim prokuraturę.

Szymon konał w męczarniach przez kilka dni. Z bólu odgryzł kawałek wargi

Biegli, którzy przeprowadzili sekcję zwłok chłopca, stwierdzili, że Szymon umierał w potwornych męczarniach przez trzy dni. Gorączkował, miał biegunkę, wymiotował, miał także zaburzenia oddawania moczu. Przy tych wszystkich dolegliwościach, doszła jeszcze narastająca duszność, bo wdało się zapalenie płuc. Biegli zeznali, że ślady na ciele Szymonka świadczyły, że mógł być chłopcem z "zespołem dziecka maltretowanego". Szymonek płakał z powodu bólu brzucha, jeśli przestał, to dlatego, że tracił przytomność. Jak wykazała sekcja zwłok, jelito cienkie Szymona było uszkodzone w dwóch miejscach: w jednym było dziurawe, a w drugim - naderwane. Dziurawe jelito doprowadziło do zapalenia otrzewnej. Chłopiec konał w męczarniach, z bólu odgryzł kawałek wargi. To nie była szybka śmierć.

Beata Ch. i Jarosław R. zostali zatrzymani w 2012 roku. Na proces czekali w areszcie. Ten ruszył w 2013 roku w Sądzie Okręgowym w Katowicach. Prokuratura żądała dożywocia za zabójstwo. Mimo to 1 czerwca 2017 roku Sąd Okręgowy w Katowicach wymierzył matce Szymonka karę 5 lat pozbawienia wolności, a jego ojcu - 10 lat pozbawienia wolności. W 2018 roku Sąd Apelacyjny w Katowicach zmienił wyrok sądu pierwszej instancji i podwyższył karę obojgu rodziców. Zostali skazani prawomocnym wyrokiem sądu: Jarosław R. na 15 lat więzienia, matka Beata Ch. na 13 lat. To oznacza, że matka chłopca opuści więzienie już w przyszłym roku, a jego ojciec w 2027 roku.

W Cieszynie o grób chłopca dbają obcy ludzie, ci sami, którzy najpierw postawili chłopcu najpierw bezimienny pomnik, a później płyta nagrobna została uzupełniona. Na grobie chłopca zawsze palą się znicze, są kwiaty i maskotki. Ludzie o nim nie zapomnieli.

Zabójstwo dziecka w Gdyni

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki