- Akcja ratownicza w kopalni Knurów-Szczygłowice zakończyła się tragicznie. Odnaleziono ciało 40-letniego górnika uwięzionego po wstrząsie.
- Do silnego wstrząsu doszło w poniedziałek, 11 sierpnia, na poziomie 850 metrów, podczas drążenia przodka.
- Ośmiu pozostałych górników, którzy byli w rejonie zagrożenia, zdołało się wycofać i trafiło do szpitali. Pięciu z nich już opuściło placówki medyczne.
Nie żyje uwięziony górnik. Tragiczny finał poszukiwań
Jastrzębska Spółka Węglowa, właściciel kopalni Knurów-Szczygłowice, poinformowała o śmierci górnika, który był poszukiwany po wstrząsie z poniedziałku, 11 sierpnia. Wielogodzinna akcja ratownicza zakończyła się znalezieniem ciała mężczyzny. Zmarły górnik, 40-letni mężczyzna, był pracownikiem spółki JSW Szkolenie i Górnictwo i miał zaledwie dwuletnie doświadczenie w pracy w kopalni Knurów. - Pracownicy, zarząd i rada nadzorcza Jastrzębskiej Spółki Węglowej składają wyrazy głębokiego współczucia rodzinie, najbliższym oraz kolegom zmarłego górnika – czytamy w komunikacie JSW.
Akcja ratownicza, w której brało udział 26 zastępów ratowniczych z kopalń JSW oraz Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu, była niezwykle skomplikowana i wymagała ogromnego poświęcenia. Do silnego wstrząsu doszło na poziomie 850 metrów, podczas drążenia przodka w tzw. ruchu Knurów, który jest częścią kopalni Knurów-Szczygłowice. W rejonie wstrząsu przebywało dziewięciu górników. Ośmiu pracowników przodka zdołało wycofać się o własnych siłach. Wszyscy oni trafili do szpitali, na szczęście pięciu z nich mogło już opuścić placówki medyczne.
Kolejna śmierć w kopalni Knurów-Szczygłowice
Kopalnia Knurów-Szczygłowice należy do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Niestety w ostatnim czasie dochodzi tam do kolejnych wypadków. W styczniu zmarł jeden z górników, który został ciężko poparzony, gdy zapalił się metan. Poparzenia było objęte około 40 proc. powierzchni jego ciała.
- To sztygar zmianowy, który w Ruchu Szczygłowice pracował od 17 lat. Od wczorajszego zdarzenia przebywał w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, gdzie zmarł w wyniku poniesionych obrażeń - informowała Jastrzębska Spółka Węglowa.
W kwietniu trzech pracowników Przedsiębiorstwa Budowy Szybów, doznało obrażeń podczas jazdy naczyniem wyciągowym, nazywanym "kubłem".