Mija rok od tragedii

W kopalni Bielszowice w Barbórkę doszło do wstrząsu. Ciało Krzysztofa znaleziono po trzech dniach

2022-12-07 20:29

Minął rok, od kiedy zginął 42-letni Krzysztof. Górnika z KWK Bielszowice zaskoczył wstrząs w barbórkowy poranek. Jego kolegę udało się uratować. Niestety, dopiero po trzech dniach udało się dotrzeć do Krzysztofa. Lekarz stwierdził zgon.

Barbórka sprzed roku była zupełnie inna niż wszystkie. Cały Śląsk patrzył na dramatyczną akcję ratunkową w kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej. Dokładnie 4 grudnia 2021 roku około godz. 9.00 doszło do wstrząsu, a w konsekwencji do zawału na odcinku 40-50 metrów w wyrobisku przyścianowym. W strefie zagrożenia było siedmiu górników. Pięciu udało się wydostać. Ratownicy ruszyli po kolejnych dwóch. Do pierwszego z nich, 31-latka, ratownicy dotarli po 10 godzinach. Był przytomny, ale mocno poobijany. Został przetransportowany do szpitala. Ratownicy rozpoczęli przeszukiwanie wyrobiska, by znaleźć drugiego górnika.

Krzysztof był głównym żywicielem rodziny. Pracował w kopalni Bielszowice jako spawacz. Beata, jego żona, czekała na wieści o nim. To właśnie 42-latka szukali górnicy pod ziemią. Krzysztof miał świętować Barbórkę z rodziną. Niestety, tragiczne zdarzenie przerwało wszystko na zawsze. Po wielu godzinach, 6 grudnia ratownicy dotarli do zasypanego górnika. Nie dawał oznak życia. Na drugi dzień, 7 grudnia o godz. 14.00 Krzysztof został przetransportowany na powierzchnię. Niestety, lekarz stwierdził zgon. Zmarły górnik pozostawił żonę i osierocił dzieci.

Jego pogrzeb odbył się 13 grudnia w kościele pod wezwaniem św. Jadwigi w Zabrzu. Krzysztof spoczął na cmentarzu obok parafii św. Franciszka. Jego bliscy otrzymali ogromne wsparcie od przyjaciół. Założono zrzutkę, której celem było zebranie 10 tys. złotych dla rodziny zmarłego górnika. Ostatecznie zebrano dwa razy więcej środków.

Ta tragedia przypomina, jak ryzykowna jest praca w kopalni. Górnicy powiedzieliby, że św. Barbara znów zebrała żniwo. Czy rzeczywiście, w okolicy Barbórki dochodzi do bardzo wielu wypadków? Kilka lat temu taką oto refleksją z reporterem RMF FM podzielił się Wacław Czerkawski, obecnie przewodniczący Rady Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Województwa Śląskiego. - Odkąd pamiętam w okolicach św. Barbary mówiło się, że trzeba uważać bardziej niż zwykle, bo zdarzają się wypadki bądź tragedie. Statystycznie nie jest to potwierdzone, ale w świadomości górników każdy wypadek w okolicach Barbórki jest dużo bardziej przeżywany, niż w ciągu roku. To, że w okolicy Barbórki jest więcej wypadków to legenda - mówił Czerkawski.

Wypadek w kopani Bielszowice

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki