Joachim Knychała - jeden z najbardziej znanych seryjnych morderców sprzed lat

i

Autor: wikimedia commons Joachim Knychała - jeden z najbardziej znanych seryjnych morderców sprzed lat

"Wampir z Bytomia" był nie do schwytania. Zdradził go obrzydliwy ślad na bieliźnie szwagierki

2021-07-03 7:00

Joachim Knychała to jedna z najbardziej obrzydliwych postaci w historii Śląska. Seryjny zabójca polował na kobiety, gwałcił je, a potem chełpił się tym, kiedy został już złapany przez milicję. - Chciałem być najlepszy we wszystkim, co po upływie kilku lat osiągnąłem, ponieważ dziś jestem uważany za jednego z większych morderców w latach powojennych - pisał w pamiętniku. Być może nigdy nie zostałby schwytany, gdyby nie tajemnicza sprawa jego 17-letniej szwagierki - jednej z ofiar bytomianina.

Joachim Knychała urodził się 8 września 1952 roku w Bytomiu. Był synem Polaka i Niemki. Wychowywany przez babkę, która nie potrafiła wybaczyć córce związku z Polakiem, mały Joachim dorastał w atmosferze strachu i frustracji. Był bity i poniżany. Babcia nazywała go "polskim bękartem", dla polskich dzieci "szwabem". Być może to właśnie trudne dzieciństwo sprawiło, że Joachim Knychała został "wampirem z Bytomia". Miał 18 lat, gdy został skazany na 3 lata więzienia za gwałt zbiorowy. Uważał, że kara nie była słuszna. To wtedy zaczęła w nim narastać nienawiść do kobiet.

Nikt nie podejrzewał jednak, że Knychała może mieć aż tak sadystyczne skłonności. Na co dzień pracował w kopalni „Andaluzja”. W pracy był lubiany, nie było z nim problemów. Miał nawet żonę, dwoje dzieci. Potrafił się znakomicie kamuflować. Pierwszy atak przypuścił w 1974 roku. Inspiracją był dla niego Zdzisław Marchwicki - słynny "Wampir z Zagłębia - oskarżony o zabójstwo czternastu kobiet i usiłowanie zabicia kolejnych siedmiu. Knychała bacznie obserwował proces Marchwickiego. Był dla niego inspiracją. 3 października tamtego roku ofiarą jego premierowej napaści była 21-letnia Maria Borucka. Kobieta otrzymała cios w głowę. Miała jednak kupę szczęście - jej gruby beret zamortyzował uderzenie.

Morderstwo w Parku na Zdrowiu. Policja szuka świadków

Pierwszą śmiertelną ofiarą Joachima Knychały była Stefania M. Był wrzesień 1975 roku. Kobieta pokłóciła się ze swoim chłopakiem i wybiegła z domu. Na ulicy spotkała spacerującego Knychałę. Nie wiedziała, że ma on siekierę przy sobie. "Wampir" ogłuszył ją, zaciągnął w krzaki, rozebrał i zgwałcił. O zbrodnię oskarżono potem... chłopaka 23-latki. Sądzono, że dokonał jej w afekcie. Choć nikt nie zwrócił uwagi na seksualny charakter zbrodni. Tymczasem Knychała panoszył się po Bytomiu w poszukiwaniu kolejnych ofiar.

"Okazja" nadarzyła się w Katowicach, gdzie Joachim przypadkowo dojechał pod wpływem alkoholu. Kolejną kobietą, która nie przeżyła spotkania z "wampirem" była Mirosława Sarnowska. Ten wątek jest tym bardziej ciekawy, że to właśnie ona wskazała wspomnianego Zdzisława Marchwickiego jako zabójcę Jadwigi Kucianki. 38-letnia kobieta został pobita metalowym prętem. Knychała nadal atakował. 30 października 1976 r. na klatce schodowej domu przy ul. Rostka 21 zamordował Teresę Ryms. Atak miał miejsce tuż obok komisariatu milicji. Nikt jednak nie zareagował na głośne szczekanie psów, które wywołał napastnik swoim zachowaniem. Bytomianin zaciągnął Teresę do piwnicy i tam, zmasakrowaną wykorzystał seksualnie.

Początkowo służby lekceważyły kolejne morderstwa. Plotki zaczęły się jednak rozchodzić w tempie ekspresowym. Milicja powołała grupę o kryptonimie "Szóstka" - wszystkie zbrodnie miały bowiem miejsce w rejonie trasy kursowania tramwaju linii nr 6. Działania miały pozwolić na schwytanie sprawcy, ale okazało się, że to nie będzie takie proste. Ataki nasilały się, ale nikt nie potrafił złapać sprawcy na gorącym uczynku. W 1978 roku nastąpił przełom. Knychała napadł Barbarę Rzepkę, gdy ta wracała do domu w Siemianowicach Śląskich. Sprawca, który zagadywał wcześniej swoją potencjalną ofiarę, uderzył ją w potylicę. Krzyk kobiety zaalarmował sąsiadów. Na podstawie zeznań m.in. Rzepki stworzono portret pamięciowy. "Wampir z Bytomia" chodził w kraciastej burdysówce (męski płaszcz), miał bujne włosy. Udało się z dużym stopniem podobieństwa odwzorować jego wygląd na manekinie. 

Jest czerwiec 1979 roku. Piekary Śląskie. To właśnie tam dochodzi do ataku na dwie dziewczynki 10-letnią Halinę S. i 11-letnią Kasię W. Obie leżą w lesie w rowie, są obnażone. Druga z nich przeżyła, choć otrzymała aż 27 ciosów w głowę. Zeznała milicji, że napastnik był łysy, ale potem okazało się, że pomyliła go z milicjantem, który jako pierwszy sprawdził, czy jest przytomna. Tym razem Knychała po raz pierwszy był w gronie podejrzanych o zbrodnię. Choć portret pamięciowy sprawcy jednoznacznie wskazywał na niego, miał mocne alibi. W kopalni, w której pracował, dochodziło do nielegalnego procederu. Knychała, w momencie ataku na dziewczynki, figurował na listach obecności w zakładzie pracy w kopalni „Andaluzja”. Jak to możliwe? Bytomianin często brał nadgodziny, za które otrzymywał potem wolne. Był dopisany na listę nawet wtedy, gdy nie było go w zakładzie. Joachim został wypuszczony.

Zabójstwa ustały. Knychała postanowił, że nie będzie się wychylać. Śledztwo w sprawie serii zabójstw wyhamowało. Dopiero w 1982 roku wrócono do sprawy. Tym razem sam zbrodniarz zgłosił się na milicję. Joachim Knychała przyszedł i powiedział, że jego 17-letnia szwagierka podczas spaceru upadła głową na kamień i zmarła na miejscu. Początkowo wydawało się, że był to nieszczęśliwy wypadek. Jednak ślady celowego uderzenia, a przede wszystkim resztki nasienia znalezione na bieliźnie Bogusi sprawiły, że Knychała został posądzony o zabójstwo. Motyw seksualny był jednoznaczny. Międzyczasie na jaw wyszło, że 17-latka miała romans z Joachimem, co ten chciał ukryć przed jej siostrą. Po badaniu wariografem wszystko było jasne. "Wampir z Bytomia" w końcu pękł i przyznał się do kolejnych zbrodni.

Knychała wstydził się seksualnego charakteru morderstw. W rozmowie z żoną chciał zataić fakt, że gwałcił swoje ofiary. Kobieta powiedziała mu, że w szczególności za napaść na dwie dziewczynki w Piekarach Śląskich powinien wisieć. Tak też się stało. 28 października 1985 r. w więzieniu przy ul. Montelupich w Krakowie wykonano wyrok śmierci na Joachimie Knychale. Jego zeznania przyczyniły się do powstania publikacji książkowej pt. "Pamiętnik wampira". Zamieszczone tam m.in. opinie psychologów wskazują jednoznacznie, że Knychała miał wstręt do kobiet, gardził nimi, a jedyną przedstawicielką płci przeciwnej, do której odnosił się z szacunkiem, była jego żona. "Wampir" osiągał satysfakcję seksualną tylko wówczas, gdy gwałcił martwe i zmasakrowane ciała swoich ofiar.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki