Wreszcie zwierzak został zlokalizowany. Radośnie skakał po polach i łąkach. Pan Józef próbował gonić go na jednym ze swych koni, ale mały kangur był sprytniejszy. Filipa udało się złapać dopiero późnym wieczorem. Gonili go strażacy, strażnicy miejscy oraz policjanci. Kiedy zwierzak zapędził się na ogrodzony szczelnie teren, złapano go w siatkę. Czyżby uciekł, bo zebrało mu się na amory? Hodowca zapowiada, że Filip dostanie jakąś miłą towarzyszkę, żeby już nie musiał szukać miłości...
Zobacz: Warszawa. Spacery nad Wisłą, pikniki i pokazy na powitanie wiosny