- W sercu Zakopanego znajduje się niszczejący budynek o bogatej historii, który budzi zarówno fascynację, jak i lęk.
- Dawne luksusowe sanatorium Sanato, z czasem stało się "najstraszniejszym miejscem w Zakopanem", inspirującym nawet literaturę grozy.
- Obiekt ma zostać poddany rewitalizacji i przekształcony w pięciogwiazdkowy hotel, co może odmienić jego mroczną legendę.
- Odkryj fascynującą historię Sanato – od luksusu po ruiny – i dowiedz się, co czeka ten tajemniczy budynek!
Są takie miejsca, które budzą fascynację oraz lęk. Z czasem zaczynają krążyć legendy i pozornie zwykłe lokalizacje zamieniają się w te nawiedzone. Mało osób wie, że w sercu Zakopanego niszczeje budynek z taką właśnie historią. Wiele wskazuje, że miłośnicy historii z dreszczykiem już wkrótce będą mogli legalnie przekroczyć jego bramy. Zapowiedziano jego rewitalizacje oraz otwarcie dla gości.
Zanim przyszła ruina: luksus, technologia i wielki świat
Sanato miało być sanatorium, ale ostatecznie zaczęło funkcjonować jako nowoczesny pensjonat – i to jeden z najbardziej zaawansowanych jak na swoje czasy. Mówiono o nim, że dorównuje obiektom w Szwajcarii czy Austrii, a na tle ówczesnego, drewnianego Zakopanego jego murowana bryła robiła piorunujące wrażenie. Były tu m.in. centralne ogrzewanie i windy, a miejsce przyciągało także „śmietankę towarzyską” oraz ludzi kultury.
Kto zbudował Sanato i co kryło się w środku
Za projekt odpowiadał zakopiański architekt i budowniczy Eugeniusz Wesołowski, znany też z innych realizacji na Podhalu. Wnętrza miały artystyczny rozmach: wątki stylu zakopiańskiego przenikały się tu z ambicją stworzenia obiektu „na europejskim poziomie”, a przy aranżacjach pracowali twórcy związani ze „Sztuką Podhalańską” – wspomina się m.in. Wojciecha Brzegę oraz autorki polichromii.
Sanatorium gruźlicze i cień dawnych kuracji
Z czasem pensjonat stał się sanatorium – leczono tu choroby płuc i gruźlicę, m.in. jako ośrodek dla pocztowców. Historia miejsca jest więc podszyta nie tylko luksusem, ale i ludzkim lękiem: chorobą, długimi pobytami, niepewnością rokowań. To właśnie ten kontrast – piękny widok i ciężar wspomnień – buduje aurę, której nie da się pomylić z żadnym innym zakopiańskim adresem.
Mroczna atmosfera: „najstraszniejsze miejsce w Zakopanem”
Kiedy budynek opustoszał i zaczął niszczeć, narodziła się druga opowieść o Sanato: o ruinie, do której niektórzy wchodzili z dreszczem. Portal WhiteMAD przytacza słowa podróżników, którzy nazwali je „najstraszniejszym miejscem”, jakie odwiedzili. Nietrudno zrozumieć, skąd biorą się legendy: korytarze bez światła, puste klatki schodowe, echo kroków i poczucie, że to, co było tu kiedyś, wcale nie odeszło do końca.
„Sanato” w literaturze: horror z Zakopanem w tle
Ten klimat aż prosił się o powieść – i dostał ją w książce „Sanato” Marcina Szczygielskiego. Akcja przenosi czytelnika do jesieni 1931 roku, do luksusowego zakopiańskiego sanatorium, gdzie pojawia się lekarz z eksperymentalną metodą leczenia gruźlicy (m.in. zastrzykami z preparatem na bazie „płynnego złota”). W tej historii miejsce jest bohaterem: eleganckim, odizolowanym, a zarazem niepokojącym – jakby pod idealną fasadą pulsowało coś, czego nie da się wytłumaczyć rozsądkiem. latarnik.com.pl+
Sanato zostanie odnowione – i to na wielką skalę
Najważniejsze jest jednak to, że Sanato ma realną szansę na powrót do życia. Według zapowiedzi inwestora budynek ma zostać poddany kompleksowej renowacji z zachowaniem detali elewacji zgodnie z wytycznymi konserwatorskimi, a całość ma się zmienić w pięciogwiazdkowy hotel. Projekt jest opisywany jako przedsięwzięcie rzędu ok. 450 mln zł, a w planach pojawia się także ogólnodostępny park na Antałówce. Za koncepcję architektoniczną odpowiada zakopiańska pracownia Bernatowicz Architektura.
Druga młodość miejsca z legendą w fundamentach
Jeśli te plany zostaną zrealizowane, Sanato może przejść drogę, jakiej w Polsce wciąż brakuje wielu zabytkom: od ruiny i „miejskiej strachajły” do obiektu, który opowiada historię – nie zamiatając jej pod dywan. Bo w Sanato najciekawsze jest właśnie to napięcie: między światłem uzdrowiska a cieniem choroby, między prestiżem a pustką, między legendą a realnym, materialnym murem, który wreszcie przestanie się kruszyć.