Rozmowa z Iwoną Turant, prezes Polskiego Stowarzyszenia Pływania Niemowląt i założycielką łódzkiej szkoły pływania dla niemowląt WODNIŚ.
Wybieram się z półrocznym synkiem na pierwsze zajęcia w wodzie. Czy to znaczy, że on zacznie szybciej pływać, niż chodzić?
Iwona Turant: Niekoniecznie. Jest szansa, że po kilku tygodniach będzie gotowy, żeby zanurzyć główkę, a położony na brzuszku zacznie machać rączkami. Są maluchy, które od razu czują się w wodzie jak rybki, a inne przyzwyczajają się do niej dłużej. Moja pierwsza uczennica, Martynka, chodzi na zajęcia już od pięciu lat i dopiero niedawno zaczęła zanurzać główkę. Mówimy o pływaniu niemowląt, bo jakoś trzeba tę aktywność nazwać. Ale pływać zaczynają dopiero dwu-, trzyletnie dzieci. I to raczej pieskiem, nie kraulem.
To po co męczyć maluchy?
– One wcale się nie męczą, bo najczęściej są wodą zachwycone, a korzyści z basenu jest bardzo dużo. W zajęciach dla niemowląt liczy się dobra zabawa i kontakt dzieci z rodzicami. Ćwiczenia w wodzie, jak żadne inne, sprawiają, że ciało rozwija się harmonijnie. Dziecko staje się sprawniejsze, ma wzmocnione barki i kręgosłup, doskonałą postawę. To szczególnie ważne w czasach, kiedy już niemowlęta spędzają dni przed telewizorem. Uczymy aktywnego spędzania czasu. To nawyk, który zaprocentuje w przyszłości.
Do basenu częściej wchodzi z niemowlakiem mama czy tata?
– Mamę proszę, żeby była w pogotowiu w czasie pierwszych zajęć, wtedy dziecko najbardziej potrzebuje bezpieczeństwa, a najłatwiej je znaleźć w matczynych ramionach. W wielu rodzinach to matka spędza z maluchem najwięcej czasu, więc na basenie bawi się z nim ojciec, żeby było sprawiedliwie. Zauważyłam, że często mamy podchodzą do sprawy bardziej nerwowo. Kurczowo trzymają dziecko i zarażają je swoim stresem. Tatusiowie są spokojniejsi, ale czasem nie wiedzą, co robić z dzieckiem. Oczywiście to wcale nie jest regułą. Bardzo ważny jest kontakt nauczyciela z rodzicem, bo z niemowlakiem, z wiadomych przyczyn, trudniej się porozumieć. Powodzenie zajęć zależy więc od współpracy i entuzjazmu dorosłych.
Pewnie niejedna mama martwi się, że niemowlak po basenie natychmiast się rozchoruje.
– Niepotrzebnie. Z niektórych badań wynika, że basen wzmacnia odporność, z innych – że dzieci „pływające” i „niepływające” przeziębiają się z podobną częstotliwością. Dwa lata temu grupa rodziców przyszła z dziećmi na zajęcia pomimo 30-stopniowego mrozu. Żadne z niemowląt nie zachorowało. Na własnej skórze przekonałam się, że pływanie jest dobre dla zdrowia. W wieku dwóch lat miałam skłonności do infekcji i pediatra wysłał mnie na basen. Takie zalecenie 40 lat temu było co najmniej szokujące, ale od tego czasu skończyły się te kłopoty.
Czytaj więcej na: