30 czerwca 1998 roku o godzinie 21.00 Marek Kopacz (l. 45) zasiadł przed telewizorem - we Francji trwały mistrzostwa świata w piłce nożnej. Mecz wieczoru zapowiadał się arcyciekawie - grała Argentyna z Anglią. W 45. minucie sędzia zarządził rzut wolny. Krótkie rozegranie zamienił na bramkę Zanetti. Było 2:2.
- Potem dogrywka, rzuty karne. Mecz skończył się przed północą - opowiada Marek Kopacz.
Był wtedy szefem Prokuratury Rejonowej w Skarżysku-Kamiennej. Ścigał przestępców: wymuszających haracze, złodziei samochodów, morderców. Miał wrogów. Swój samochód - zieloną toyotę corollę trzymał na policyjnym parkingu, bo kilka dni wcześniej "nieznani sprawcy" porąbali mu dach siekierą. Ewa Kopacz, żona, dziś posłanka (Platforma Obywatelska): - Po końcowym gwizdku meczu usłyszeliśmy huk. Wyjrzeliśmy przez okno, nasz samochód płonął.
Prokurator Andrzej Szeliga, naczelnik wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Radomiu:
- To była głośna sprawa. Rzuty karne uratowały Markowi życie. Byłem na miejscu zdarzenia - wspomina. Śledztwo wykazało, że eksplodował ładunek trotylu umieszczony na dwóch magnesach pod zbiornikiem paliwa.
- Zawsze ok. 22 wyprowadzałem psa i odprowadzałem samochód na parking. To był codzienny rytuał. Sprawcy musieli o tym wiedzieć - mówi Kopacz.
- Gdyby nie było tej wyrównującej bramki, nie byłoby dogrywki, a ja wsiadłbym do samochodu i wyleciałbym w powietrze - opowiada były prokurator. Do swojego wybawcy napisał list.
"Szanowny Panie Zanetti!
(...)Wybuchł ładunek z trotylu podłożony pod moim samochodem. Zamierzano mnie zabić. Dzięki Pana doskonałej grze i ostatniej bramce dziś mogę cieszyć się życiem i za to właśnie chciałbym Panu podziękować. Życzę dalszych sukcesów w piłce nożnej. Proszę przyjąć moje najszczersze podziękowania za ostatnią bramkę podczas meczu Argentyny z Anglią.
Z poważaniem
Marek Kopacz
Chcą się poznać
Zanetti od kilku sezonów gra w słynnym Interze Mediolan. Kopacz od dawna marzył, by mu osobiście podziękować.
Dzięki Zbigniewowi Bońkowi porozmawialiśmy z gwiazdorem Interu. Gdy kilka dni temu dowiedział się o sprawie, długo o tym zdarzeniu myślał:
- To niesamowite, że mój gol komuś uratował życie. Zawsze gram, żeby wygrać. Tak też było w meczu z Anglią. To, że ten człowiek żyje - to niezwykłe. Chętnie bym go poznał - mówi "Super Expressowi" Javier Zanetti i prosi, by pozdrowić wszystkich Czytelników "Super Expressu". - Dziękuję, że opowiedzieliście mi tę niezwykłą, przepiękną historię - powiedział.
Marek Kopacz dziś zarządza służbą zdrowia w Szydłowcu. Kocha futbol. Jest wiceprezesem Szydłowianki (IV liga). Trenuje piłkarzy i czeka na wyjazd do Mediolanu.