Wejść w program terapeutyczny

2011-07-16 4:00

Rozmowa z dr. n. med. Jackiem Zaborskim, członkiem Medycznej Komisji Doradczej PTSR

- Jakie chory na SM musi spełniać kryteria, by został objęty programem terapeutycznym?

- Według NFZ, programem leczenia stwardnienia rozsianego mogą być objęci chorzy, którzy nie przekroczyli 40. roku życia i jest to przestrzegane. Skonstruowany system kwalifikacji chorych w znacznym stopniu dyskwalifikuje starszych pacjentów. Drugim kryterium jest długość terapii. W Polsce ustalono ją na dwa lata z możliwością przedłużenia o rok.

- Co na to lekarze…?

- Oba kryteria obecnie nie mają żadnych podstaw medycznych. Dane te opierają się na wynikach badań z lat 90. XX w. Obecnie nasza wiedza uległa znacznym zmianom. Trzeba pamiętać, że opiekę zdrowotną w Polsce sprawuje się według zapisu ustawy - "w miarę możliwości finansowych państwa". Dodam, że w krajach wysoko rozwiniętych w leczeniu SM nie stosuje się ani kryterium wieku, ani czasowego ograniczenia. Wychodzi się z założenia, że każdy pacjent ma prawo do terapii i jeżeli ją toleruje - a około 10 proc. chorych zaprzestaje leczenia ze względu na działania niepożądane - nie ma wskazań medycznych do zaprzestania leczenia po dwóch czy trzech latach.

- Wróćmy do warunków polskich. Gdy miną opłacane przez NFZ dwa, trzy lata terapii, co ma pan do zaproponowania pacjentom?

- Choć zabrzmi to brutalnie, radzę pacjentom, by płacili za lekarstwa z własnej kieszeni. Mam oczywiście świadomość, że miesięczna terapia to 2500-2700 zł i jest to koszt przekraczający możliwości przeciętnego Polaka.

- To bardzo różnie, bo jest to choroba, na rozwój której wpływa wiele czynników. Pozytywny efekt odpowiedzi na leczenie może być wielomiesięczny i wieloletni. - Co dzieje się, gdy chory nie reaguje na podawany mu lek?

- Instrumentarium związane z terapią stwardnienia rozsianego jest bardzo ograniczone. W tej chwili na świecie, zarazem i w Polsce, zarejestrowanych jest pięć leków. Dwa z nich wchodzą do programów terapeutycznych, czyli pacjent dostaje je za darmo. Dwa, najnowocześniejsze, czyli natalizumab i flingolimod nie są refundowane. Odpowiedź na pani pytanie jest prosta, jeżeli pacjent nie reaguje na leki starszej generacji, darmowe, pod warunkiem, że objęty jest programem terapeutycznym, powinno mu się podać lek nowej generacji, nowocześniejszy, o innym mechanizmie działania. Tyle tylko, że może nie być go na ten lek stać. Miesięczna terapia kosztuje, bowiem 7000, 8000 zł.

- W terapii SM równie ważna jak farmakoterapia jest rehabilitacja. Czy polscy chorzy mogą na nią liczyć?

- Uważa się, że pacjent przynajmniej raz na rok powinien mieć trzy tygodnie stacjonarnej specjalistycznej rehabilitacji i jeden, dwa razy w tygodniu rehabilitację ambulatoryjną w miejscu zamieszkania. W Polsce taki standard nie istnieje, bo jakże można skutecznie rehabilitować tysiące chorych w trzech profilowanych ośrodkach - Borne-Sulinowo, Dąbek, Kowal. O możliwościach systematycznej ambulatoryjnej rehabilitacji w miejscu zamieszkania nie wspomnę. Taka sytuacja wynika oczywiście z braku pieniędzy.

- Czy nowe leki na SM wejdą do obecnych programów terapeutycznych?

- W Polsce jest jasno sprecyzowana kolejność etapów ustalania, które leki będą refundowane ze środków publicznych. Konsultant krajowy do spraw, w tym przypadku, neurologii składa wniosek do ministra zdrowia, ten odsyła w celu oceny do Agencji Oceny Technologii Medycznych. Agencja, biorąc pod uwagę uzasadnienie, m.in. ceny, wypowiada się pozytywnie lub negatywnie. Jest to niewiążąca opinia dla Ministra Zdrowia, który na jej podstawie może rekomendować refundację. To wszystko przeważnie trwa dość długo. W dotychczasowym programie terapeutycznym nie zostały zrealizowane wnioski wydłużenia kryterium wieku i czasu trwania terapii. Utknęły w Agencji Oceny Technologii Medycznych. Dopóki nie zostaną rozpatrzone, mam wątpliwości, czy ktokolwiek zajmie się wcześniej wnioskami dotyczącymi refundacji nowych leków, choć korzystne byłoby zajęcie się terapią SM w sposób całościowy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki