Nie muszą jednak trenować skoków - tę umiejętność mają we krwi. Do szczęścia potrzeba im tylko cyrku. Może być nim gałąź wisząca nad wodą lub cokolwiek, co z wody wystaje, choćby kawałek łódki.
Przez kilka dni samiec bez wytchnienia poszukuje takiego miejsca. Sukces poszukiwań go uskrzydla, wzmagając ochotę na godowe wyskoki. Para skacze synchronicznie, bok przy boku, mimo że nigdy nie trenowała.
Samica stara się musnąć w locie przedmiot wystający z wody. Zostawia na nim wówczas około tuzina jaj. Wspólne wyskakiwanie trwa około stu minut. W tym czasie wyczyn udaje się powtórzyć co najmniej 10 razy.
Rolą samca pryskacza jest spryskiwanie ikry nasieniem. Robi to tak precyzyjnie, że część jajeczek zostaje zapłodniona w locie. Takiego numeru nie jest w stanie powtórzyć żaden inny lotnik zalotnik.