Toruń: WOPR w akcji. Spacerowicze na skraju łachy
To był czwartek, godzina 17:37. Z Centrum Koordynacji Ratownictwa Wodnego w Kruszwicy wpłynęło zgłoszenie o osobach przebywających na niebezpiecznym skraju łachy wiślanej. Do akcji ruszyli dwaj ratownicy - Kuba i Marek. Na miejsce dotarli również policyjni wodniacy. Skończyło się na strachu i pouczeniu nieodpowiedzialnych spacerowiczów. Przy tej okazji przedstawiciele WOPR Toruń mówią stanowczo - łachy wiślane to nie miejsce do zabawy!
- To jest nic innego, jak duża piaskownica, otoczona wodą. Tam jest nurt i nie wiadomo, jak i gdzie ta woda sobie przepływa. Może wydrążyła sobie jakiś kanał i wtedy łacha może się zapaść. Wówczas uratowanie takiej osoby jest bardzo trudne, a czasami wręcz niemożliwe - podkreśla Wojciech Lewko, prezes WOPR Toruń, z którym rozmawiała dziennikarka Radia ESKA.
Podziwiajmy tę Wisłę z brzegu. Mieliśmy przypadki, gdzie na łachach odbywał się mecz piłki nożnej. Po kancie łachy, gdzie jest bardzo niebezpiecznie, spacerowały całe rodziny - matka, ojciec, dzieci za rączkę. W niektórych miejscach piach zachowuje się jak bagno. Może nas wciągać. Opalajmy się na brzegu, nie na łasze - apeluje prezes Lewko.
W przypadku niebezpieczeństwa na łachach należy dzwonić pod numery 112 lub 601 100 100. Ten drugi to podstawa zintegrowanego systemu ratownictwa nad wodą. Nasza redakcja przyłącza się do apeli toruńskich WOPR-owców. - Niestabilny grunt, silny nurt i brak możliwości szybkiej ewakuacji to realne zagrożenie życia - podsumowują.
Jeżeli byliście świadkami wypadku bądź niepokojącego zdarzenia w regionie - pożaru, stłuczki itd., dajcie nam znać! Ostrzeżemy innych i ułatwimy komunikację. Zapraszamy również w razie jakichkolwiek problemów/pytań. Czekamy na naszym profilu na Facebooku oraz na mailu - [email protected].