- 19 sierpnia 1980 roku, tuż przed świtem, ze stacji Toruń Główny ruszył w kierunku Włocławka pół godziny spóźniony pociąg pospieszny z Kołobrzegu do Łodzi. Jest 4.18. Dwie minuty później w przeciwnym kierunku wyjechał pociąg towarowy z Otłoczyna, którego maszynista, zmęczony po dwudziestokilkugodzinnej służbie, zignorował znak „stój!” na semaforze i, prując rozjazd krzyżowy, wjechał pod prąd na lewy tor, po którym jechał mu naprzeciw osobowy
- Błąd maszynisty towarowca sygnalizowały automatyczne urządzenia sterowania ruchem, błyskawicznie dowiedzieli się o nim kierujący ruchem w tym rejonie dyżurni. Nic jednak nie można było zrobić, kierujący pociągami nie mieli bowiem żadnych środków łączności. O 4.30, w wąwozie na wysokości miejscowości Brzoza, dochodzi do zderzenia.
- W katastrofie pod Otłoczynem zginęło 67 osób: kierownik pociągu, maszynista i dwóch pomocników oraz 63 pasażerów.
Katastrofa kolejowa pod Otłoczynem. 67 osób nie żyje. "Jesteśmy im to winni"
45 lat temu doszło do katastrofy, która nie mieści się w głowie normalnego człowieka. 67 ofiar mówi bardzo wiele. Marszałek województwa kujawsko-pomorskiego zapewnia, że pamięć o ofiarach będzie żywa. - W tym czasie, jak co roku, wracamy myślami do największej po wojnie katastrofy kolejowej w Polsce. Jesteśmy to winni tym, którzy zginęli, a także pełnym poświęcenia ratownikom - podkreśla Piotr Całbecki.
Rekonstrukcja katastrofy. Maszynista był zmęczony po długiej służbie
Biuro prasowe Urzędu Marszałkowskiego przypomina szczegóły sierpniowej katastrofy. Już sam opis wzbudza ogromne emocje:
- 19 sierpnia 1980 roku, tuż przed świtem, ze stacji Toruń Główny rusza w kierunku Włocławka pół godziny spóźniony pociąg pospieszny z Kołobrzegu do Łodzi.
- Jest 4.18. Dwie minuty później w przeciwnym kierunku wyjeżdża pociąg towarowy z Otłoczyna, którego maszynista, zmęczony po dwudziestokilkugodzinnej służbie, ignoruje znak „stój!” na semaforze i, prując rozjazd krzyżowy, wjeżdża pod prąd na lewy tor, po którym jedzie mu naprzeciw osobowy.
- Błąd maszynisty towarowca sygnalizują automatyczne urządzenia sterowania ruchem, błyskawicznie dowiadują się o nim kierujący ruchem w tym rejonie dyżurni. Nic jednak nie można zrobić, kierujący pociągami nie mają bowiem żadnych środków łączności.
- O 4.30, w wąwozie na wysokości miejscowości Brzoza, dochodzi do zderzenia. W katastrofie ginie 67 osób: kierownik pociągu, maszynista i dwóch pomocników oraz 63 pasażerów.
Pamięci ofiar katastrofy. Plan wydarzeń
Wśród uczestników akcji był Kazimierz Janicki, wówczas naczelnik lokomotywowni w Toruniu, dowódca jednego z dwóch pociągów ratowniczych. - To właśnie Janicki zwrócił się do marszałka Piotra Całbeckiego z prośbą o zorganizowanie uroczystości upamiętniających 30. rocznicę katastrofy. Gospodarz województwa podjął tę inicjatywę bez wahania - podkreśla Beata Krzemińska, rzeczniczka prasowa Urzędu Marszałkowskiego.
- Wiele dramatycznych epizodów tej trudnej akcji ratunkowej utkwiło mi w pamięci, ale przytoczę tylko niektóre. Pod wykolejonym, wywróconym na bok wagonem leżała kobieta, która wołała cichym głosem o pomoc. Po ostrożnym podniesieniu wagonu, jeden z członków załogi mojego pociągu ratunkowego wyniósł ją na rękach, ale ona już umierała. Trudno było dotrzeć do przygniecionego maszynisty pociągu osobowego Gerarda Przyjemskiego, który leżał pod stalową podłogą lokomotywy SP-45. Udało nam się go wydostać, ale jego pomocnik Józef Głowiński poniósł śmierć przyciśnięty stalowym pulpitem - wspominał w 2010 roku Janicki.
W 2010 roku samorząd województwa dotarł do rodzin ofiar, uczestniczących w akcji ratowników, wojskowych oraz strażaków i zaprosił na uroczystość, podczas której odsłonięto pamiątkową tablicę z nazwiskami tragicznie zmarłych. W tym roku również zaplanowano uroczystości, upamiętniające ofiary katastrofy.
- Uroczystości rozpocznie o godz. 10.30 msza święta w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Otłoczynie.
- Po nabożeństwie, w lesie pomiędzy Brzozą a Otłoczynem, pod pomnikiem upamiętniającym katastrofę zebrani złożą kwiaty.
Polecany artykuł: