Szacuje się, że w Bałtyku jest ich około 450 sztuk. Morświn jest skrajnie zagrożonym gatunkiem, a każda informacja o odnalezieniu martwego ssaka, jest powodem do poważnych zmartwień. - Odnalezienie na plaży 4 martwych morświnów w niedługim czasie oznacza, że straciliśmy 1 proc. z całej populacji morświna bałtyckiego - tłumaczy Krause.
Wiadomo też, że jeden z morświnów zaplątał się w rybackie sieci i najprawdopodobniej właśnie to było przyczyną jego zgonu. - W skali rocznej takich przypadków odnotowujemy od kilku do kilkunastu. Ofiary przyłowu się niestety zdarzają i będą się zdarzać - mówi lider Błękitnego Patrolu WWF.
Nie wiadomo natomiast, co było przyczyną pozostałych zgonów morskich ssaków. Jak podkreśla Krause, śmierć 4 przedstawicieli zagrożonego wyginięciem gatunku jest niepokojąca, ale pospiesznym byłoby wyciąganie obecnie daleko idących wniosków.
Trudna współpraca
Krause zwraca jednak uwagę na inny problem i pogarszające się relacje z rybakami, którzy zamiast poinformować o złapaniu morświna czy foki w sieci, wolą przemilczeć incydent w obawie przed przykrymi konsekwencjami. - Rybakom nic za to nie grozi, to naturalna konsekwencja tego, czym się zajmują - mimo tego, kontakt z nimi jest coraz bardziej ograniczony - dodaje przedstawiciel Błękitnego Patrolu. Współpraca z rybakami ułatwiłaby ochronę zagrożonych bałtyckich gatunków - twierdzą też działacze ekologiczni. I apelują o współpracę.
- Apelujemy do rybaków, aby zgłaszali wszelkie przypadki przyłowu ssaków morskich Błękitnemu Patrolowi WWF (tel. 795 536 009) lub bezpośrednio Stacji Morskiej IO UG w Helu (tel. 601 88 99 40). Zdobywana dzięki temu wiedza posłuży do wypracowania metod unikania przyłowu, chroniąc morświny od niebezpieczeństwa, a rybaków od niepotrzebnego kłopotu - piszą członkowie Błękitnego Patrolu.