Brzydkie zapachy z Zakładu Utylizacyjnego w Szadółkach pochodzą przede wszystkim z placu dojrzewania kompostu. Ta niezadaszona część pod gołym niebem przyjęła w ostatnim czasie olbrzymie ilości wody, a cały proces biodegradacji odpadów został tym samym zaburzony i nie przebiega tak sprawnie, jak w normalnych warunkach.
- Plac przypomina nasiąkniętą gąbkę, zaczyna parować i wydziela nieprzyjemną woń - tłumaczy nam Cyprian Maciejewski, rzecznik prasowy Zakładu Utylizacyjnego w Szadółkach. - Jest nam bardzo przykro z tego powodu, że mieszkańcy odczuwają skutki niedogodności, z jakimi boryka się obecnie nasz zakład, ale należy pamiętać, że takie ekstrema pogodowe będą wpływać na proces biodegradacji i nie jesteśmy w stanie zapobiec podobnym sytuacjom - mówi.
Maciejewski zapewnia jednak, że zakład robi wszystko, żeby tak przeorganizować pracę, aby zminimalizować wydzielanie nieprzyjemnego zapachu, ale kluczowe i tak będą warunki atmosferyczne. Jeśli w najbliższym czasie opady deszczu będą mniejsze, a słońca przybędzie, jest szansa na to, że brzydki zapach zniknie.
W przyszłości, nawet w przypadku ulewnych opadów, sytuacja i tak się poprawi. Zakład Utylizacji planuje przenieść plac dojrzewania kompostu do hali, gdzie pogoda nie będzie już wpływać na przebieg procesów rozkładu. Na koniec tej inwestycji przyjdzie nam jednak poczekać, najprawdopodobniej do II połowy 2018 roku.