Proboszcz z Pomorza chce nawet 700 złotych za pogrzeb. Parafianie są wściekli. Słusznie?

2023-05-03 16:04

Parafianie z Brzezia na Pomorzu oskarżają miejscowego duchownego o zachłanność. Wszystko zaczęło się od wycinki drzew, której wierni byli przeciwni. Ich zdaniem proboszcz chciał znaleźć kupca na drewno przeznaczone na opał. To jednak dopiero początek, bowiem lista zarzutów jest długa. Parafianie wyliczają, ile proboszcz pobiera pieniędzy za komunię czy pogrzeb.

Zachłanny ksiądz

i

Autor: Shutterstock Zachłanny ksiądz

Wierni wściekli na proboszcza

O konflikcie na parafii we wsi Brzezie informuje serwis miastko24.pl. Jak czytamy, zaczęło się od planowanej przez proboszcza Krzysztofa wycinki drzew. Parafianie byli temu pomysłowi przeciwni. Ich zdaniem ksiądz chciał znaleźć kupca, który wycięte drzewo weźmie na opał. To jednak dopiero początek całej afery. Parafianie mają dość duchownego, bo ten ich zdaniem jest niezwykle pazerny. - Ten nasz proboszcz ciągle tylko woła o pieniądze. Pogrzebu czy wesela nie będzie, jeśli nie zostanie z góry uregulowana opłata - mówią wierni w rozmowie z lokalnym portalem. Mieszkaniec Brzezia twierdzi, że ksiądz wziął po 200 złotych za dziecko w związku z pierwszą komunią. Cała kasa miała trafić do jego kieszeni. Duchowny ma ponoć stały cennik. Koszt pogrzebu to na przykład 700 złotych.

Wedle serwisu miastko24.pl mieszkańcy odwrócili się od proboszcza. Na msze chodzi tylko garstka. Wielu ucieka do innych okolicznych parafii. Warto dodać, że duchowny nadzoruje też drugą parafię w miejscowości Drzonowo. Tam również ma świadczyć usługi na podstawie cennika. Wszystko ma być płatne z góry. To nie jedyne zarzuty pod adresem księdza.

- Jest też bardzo wygodny, bo 1 listopada podjechał samochodem na cmentarz, pod sam krzyż. Zawrócił tam, jak na parkingu. W momencie, gdy miało być poświęcenie grobów, kazał wziąć świeczkę i ze świeczką iść, a sam nie chodził między grobami i nie święcił - dodaje jeden z rozmówców. Dodatkowo duchowny nie konsultuje jakichkolwiek decyzji z Radą Parafialną. Narzekają na brak przejrzystości finansów.

Wierni podkreślają, że za poprzedniego proboszcza dawali "co łaska" - w zależności od tego, kogo i na ile było stać. Mają nadzieję, że taka sytuacja nie potrwa długo i znienawidzony duchowny odejdzie jak najszybciej z parafii. 

Ksiądz proboszcz nie odnosi się do zarzutów

Sprawie drzew, która wywołała gorącą dyskusję, przyjrzał się Urząd Gminy. Miejscowy wójt Marcin Szulc zapowiedział, że wycięte zostaną tylko te drzewa, które zagrażają linii energetycznej. Pozostałe dęby pod topór nie pójdą.

Miastko24.pl zapytało proboszcza Krzysztofa, jak odpowiada na zarzuty parafian. Ten nie chciał się odnosić do nich szczegółowo. - Moim zdaniem w parafii przejrzystość jest taka jak należy - twierdzi. Dodał, że w ostatnim czasie z wizytacją przyjechał biskup i można było zgłaszać swoje uwagi.

Rodzice puszczają dzieci na ulicę, bo… proboszcz wprowadził abonament za parking. „Niektórzy nadal ryzykują!”
Sonda
Czy 700 złotych dla księdza za pogrzeb to dużo?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki