
Majówka za nami, więc lada moment rozpocznie się wyczekiwany sezon wakacyjny, a - jak się okazuje - hotele w całej Polsce przeżywają prawdziwy koszmar. Nie chodzi o brak gości i rezerwacji, bo tych jest więcej niż w poprzednich latach. Problem leży gdzie indziej - brakuje rąk do pracy! Szefowie hoteli oferują coraz wyższe stawki, ale i tak nie mogą znaleźć chętnych. Co się dzieje?
Branża hotelarska w kryzysie? Zarobki rosną, a pracowników brak!
Po pandemicznym zastoju polska branża hotelarska dynamicznie wraca na ścieżkę wzrostu. W wielu miastach ruch turystyczny przewyższa poziomy sprzed 2019 roku, co pozytywnie wpływa na wyniki finansowe hoteli. Niestety, ale jednocześnie sektor boryka się z dotkliwym niedoborem recepcjonistów.
Ofert pracy w tym zawodzie przybywa, a wynagrodzenia często przewyższają średnią krajową - sięgając nawet 6 tys. zł netto. Duże sieci hotelowe dodatkowo przyciągają kandydatów benefitami pozapłacowymi, takimi jak prywatna opieka medyczna, karnety sportowe czy bezpłatne posiłki, które dotąd kojarzono głównie z korporacjami.
Dlaczego brakuje chętnych do pracy w hotelarstwie? Dwa główne powody
Pomimo oferowanych atrakcyjnych zarobków i benefitów, branża hotelarska w Polsce nadal boryka się z niedoborem pracowników. Firmy rekrutacyjne wskazują na dwa kluczowe czynniki: spadek zainteresowania pracą w Polsce wśród obywateli Ukrainy oraz otwarcie europejskiego rynku pracy. Zarówno Polacy, jak i Ukraińcy coraz częściej decydują się na zatrudnienie w krajach Europy Zachodniej, gdzie perspektywa wyższych zarobków jest bardziej kusząca. Wygląda więc na to, że jeśli sytuacja nie będzie się zmieniać, polska branża hotelarska będzie musiała dostosować się pod obecne realia na rynku pracy.