Angelika, Anielka i Jaś zginęli na przejeździe kolejowym. Ich najbliżsi wciąż odwiedzają to miejsce. Widok łamie serce

i

Autor: Marek Kudelski / Super Express; Artur Hojny / Super Express; Paweł Dąbrowski / Super Express Angelika, Anielka i Jaś zginęli na przejeździe kolejowym. Ich najbliżsi wciąż odwiedzają to miejsce. Widok łamie serce

Łzy cisną się do oczu

Angelika, Anielka i Jaś zginęli na przejeździe kolejowym. Ich najbliżsi wciąż odwiedzają to miejsce. Widok łamie serce

2023-01-20 11:09

Obok tej tragedii nie da się przejść obojętnie. 28-letnia Angelika, 2-letnia Anielka oraz nienarodzony jeszcze Jaś zginęli w potwornym wypadku na przejeździe kolejowym w Manach pod Tarczynem. Koszmar przeżył jedynie Arkadiusz, mąż i ojciec ofiar. To on kierował wówczas autem, w które wjechał pociąg. Miejsce tragedii wciąż odwiedzają bliscy zmarłych tragicznie „Aniołków”. Ten widok łamie serce.

Tragedia w Manach pod Tarczynem. Nie żyje kobieta i dwoje dzieci

Koszmar rozegrał się 13 grudnia 2021 roku. Arek z Angeliką, która była w zaawansowanej ciąży, jechali do szkoły odebrać starsze dzieci – siedmioletnią Agatę oraz dziewięcioletniego Antka. Towarzyszyła im najmłodsza pociecha – Anielka. Niestety, rodzina nie dotarła bezpiecznie do celu. Podczas jazdy doszło do potwornego wypadku, który na zawsze rozdzielił rodzinę.

Na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Manach pod Tarczynem w citroena, którym jechali, uderzył pociąg towarowy. 28-letnia Angelika i nienarodzony syn Jaś zginęli na miejscu. 2-letnią Anielkę ratownicy próbowali reanimować. Niestety, przegrali walkę o życie dziewczynki. Koszmarny wypadek przeżył tylko Arkadiusz, który nie mogąc nic zrobić, patrzył, jak jego najbliżsi zasypiają wiecznym snem w potwornych okolicznościach.

Angelikę i dwoje jej dzieci pochowano w jednej trumnie. Ich grób utonął w kwiatach. Na tablicy wyryto ogromne, pęknięte w pół serce, na którym widnieją słowa "Najukochańsi, w naszych sercach będziecie żyli wiecznie". Patrząc na nią, nie sposób powstrzymać łzy.

Arkadiusz stanął przed sądem

Piekło pogrążonego w żałobie Arkadiusza, który w jednej chwili stracił żonę i dwoje dzieci, zdaje się nie mieć końca. We wtorek, 17 stycznia 2023 roku, mężczyzna stanął przed sądem. Mężczyzna jest oskarżony o spowodowanie wypadku komunikacyjnego, którego następstwem jest śmierć innej osoby. Grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. - Próbowaliśmy doprowadzić do wyroku bez przeprowadzania rozprawy, z nadzwyczajnym złagodzeniem kary. Chcemy, żeby piekło pana Arkadiusza się skończyło. Nie rozdrapujmy ran. Prokuratura się nie przychyliła do tego wniosku, więc proces trwa dalej - wyznał nam mec. Krzysztof Dudek, obrońca Arkadiusza.

Pamięć o ofiarach tragedii w Manach nie umarła

W miejscu tragedii, tuż przy przejeździe kolejowym, wciąż płoną znicze. Postawiono również krzyż z metalową tabliczką, a której widnieje poruszający napis "Aniołki pamiętamy o Was". Jest to miejsce, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Odwiedzają je m.in. najbliżsi ofiar wypadku. Również po wtorkowej rozprawie w sądzie udali dokładnie tam, gdzie śmierć na zawsze rozdzieliła ich z Angeliką, Anielką i Jasiem, którego nawet nie zdążyli poznać.

Sonda
Zatrzymujesz się przed przejazdem kolejowym?
Listen to "Drastyczne wypadki drogowe oczami ratownika. DROGOWSKAZY" on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki