Grób Pawła Ż., ojca zamordowanego Dawidka

i

Autor: MARCIN WZIONTEK / Super Express

Brak tabliczki, trzy wypalone świeczki, stare wieńce: Tak wygląda grób ojca Dawidka [GALERIA]

2019-07-26 15:40

Tydzień po pogrzebie Pawła Ż. jego grób wygląda na opuszczony. Na zielonej macie przykrywającej stoją trzy wypalone znicze i leżą wysychające wieńce. Tak naprawdę nie wiadomo, kto tu leży: nie ma nawet tabliczki z imieniem i nazwiskiem pochowanej tu osoby.

Minął tydzień od pogrzebu Pawła Ż., ojca Dawidka. Uroczystość była skromna, uczestniczyli w niej tylko najbliżsi. Kiedy prochy mężczyzny składano do grobu, nie było jeszcze wiadomo, co się stało z jego 5-letnim dzieckiem. - Nie wierzę, że mój syn jest mordercą - mówiła nad grobem zrozpaczona matka Pawła Ż. Zwłoki dziecka odkryto dzień później. Jak wykazała sekcja, zabił go ojciec zadając 11 ciosów nożem w pierś.

Zakazany kult Santa Muerte. Dlaczego Watykan zabronił czcić Świętą Śmierć?

Dzisiaj, siedem dni później, grób Pawła Ż. wygląda tak, jakby nikt go nie odwiedzał od momentu pogrzebu. Nie wiadomo, kto w nim leży - nie ma nawet tabliczki z imieniem i nazwiskiem Pawła Ż. Grób wciąż przykryty jest tymczasowo sztuczną zieloną trawą, na którą w niektórych miejscach wiatr nawiał pył, piasek i zeschłe liście. Mocno zmarniałe wieńce i trzy wypalone znicze dopełniają przygnębiającego obrazu.

Dawidek zaginął 10 lipca po południu. Jak się później okazało, został porwany przez własnego ojca, Pawła Ż. Mężczyzna zamordował dziecko zadając mu jedenaście ciosów "ostrym narzędziem" jak określiła prokuratura, prawdopodobnie nożem. Później ciało synka ukrył, a godzinę później popełnił samobójstwo rzucając się pod pociąg.

Motywem tych przerażających działań Pawła Ż. był prawdopodobnie konflikt z matką Dawidka, która chciała się z nim rozwieść i zabrać ze sobą dziecko. Być może mężczyzna bał się, że straci kontakt z dzieckiem - tak właśnie się stało w przypadku jego pierwszego małżeństwa. Dowodem może być SMS "Już nigdy nie zobaczysz syna” wysłany do żony prawdopodobnie chwilę po zamordowaniu dziecka.
 

Bezprecedensowe poszukiwania Dawidka trwały 10 dni, a zaangażowane w nie były tysiące ludzi. Brały w nich udział zorganizowane oddziały policji, wojska i straży pożarnej, jak i spontanicznie zebrane grupy ludzi. Zwłoki dziecka zostały odkryte w sobotę wczesnym popołudniem na brzegu zbiornika retencyjnego przy autostradzie A2 w pobliżu węzła Pruszków. Narzędzia zbrodni wciąż nie znaleziono.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki