Zaginięcie na placu zabaw – chwila nieuwagi i dramat gotowy
W miniony piątek, 13 czerwca, do policjantów z Płońska zgłosiła się zrozpaczona matka. Jej trzyletni synek zniknął z placu zabaw! Kobieta opowiedziała, że na moment weszła do klatki schodowej, żeby odłożyć rzeczy, a gdy wróciła, dziecka już nie było.
Natychmiast ruszyli na poszukiwania. Patrol i dzielnicowy przeczesywali okoliczne ulice, pytali przechodniów. W końcu, chłopca zauważono w samochodzie zaparkowanym na sąsiednim osiedlu.
Uwięziony w rozgrzanym aucie
Auto było zamknięte od środka. Przerażony chłopiec siedział na miejscu pasażera, był czerwony na twarzy i miał oznaki przegrzania. Liczyła się każda sekunda!
- Funkcjonariusze porozmawiali z chłopcem i nakłonili go do otwarcia drzwi. Dziecko od razu zostało przeniesione w chłodniejsze miejsce i sprawdzono jego stan zdrowia - przekazała kom. Kinga Drężek-Zmysłowska.
Na miejsce dotarła matka, która potwierdziła, że to jej syn. Okazało się, że auto należało do znajomego kobiety i było otwarte. Chłopiec prawdopodobnie rozpoznał samochód i z ciekawości do niego wszedł, a potem przypadkowo się zatrzasnął.
- Sytuacja mogła skończyć się tragicznie, ale dzięki błyskawicznej reakcji policjantów, wszystko zakończyło się dobrze - dodaje policjantka i przypomina: rodziców i opiekunów obowiązuje stały nadzór nad małym dzieckiem. Nawet pozornie bezpieczne miejsce, jak plac zabaw, nie gwarantuje bezpieczeństwa.