Filip Matczak

i

Autor: Fot. Marcin Bodziachowski Filip Matczak

Faworyt górą. Arka awansowała do półfinału Energa Basket Ligi

2019-05-13 11:26

Pełna emocji seria ćwierćfinałowa pomiędzy Legią Warszawa, a Arką Gdynia za nami. Faworyzowani gdynianie dopiero w piątym meczu przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę pokonując  Legię 94:76

Obie drużyny zaczęły od celnych trafień za trzy punkty i twardej gry w obronie. Po sześciu minutach niezwykle wyrównanego starcia na prowadzeniu byli legioniści (11:9). Umiejętnie faule rywali wymuszał Filip Matczak, a najskuteczniejszy był Michał Kołodziej. Gdynianie nie potrafili się przedzierać skutecznie pod kosz, a po ich rzutach z dystansu piłka wpadła do kosza tylko raz. Wpadła po raz drugi w ostatnich sekundach pierwszej kwarty, której wynik na 20:17 dla Arki ustalił James Florence.

Druga kwarta to lepsza gra gospodarzy. Sędziowie odgwizdali niesportowy faul Patryka Nowerskiego, a chwilę później faul zwykły Rusłanowi Patiejewowi. Stołeczni zostali wybici z rytmu, co skutecznie wykorzystali gospodarze budując dziesięciopunktową przewagę (27:17).  Za trzy punkty trafił Michał Kołodziej, ale ponownie arbitrzy ukarali Legię faulem, tym razem technicznym przewinieniem „obdarowano” Jakuba Karolaka. Przewaga Arki urosła do 13 „oczek”, ale warszawianie w końcu wrócili do lepszej dyspozycji. Agresywna obrona przynosiła skutki, punktowali Filip Matczak i Keanu Pinder i w połowie kwarty gdynianie prowadzili 35:26.  Sprawy w swoje ręce wziął lider Arki – James Florence, który trafiał niesamowite rzuty z dystansu wyprowadzając tym swój zespół na prowadzenie 44:26. Bardzo dobra kwarta w wykonaniu podopiecznych trenera Przemysława Frasunkiewicza zakończyła się wynikiem 35:18 dla jego zespołu, a do przerwy Arka prowadziła 55:35.

Czytaj także: Marek Jakubiak ostatecznie porzuca Polonię Warszawa! [AUDIO]

K. Pinder

i

Autor: fot. Marcin Bodziachowski K. Pinder

Początek trzeciej kwarty to kontynuacja dobrej gry gospodarzy, którzy dążyli do jeszcze większej przewagi nad rywalem. Impulsem dla legionistów było trafienie z dystansu Filipa Matczaka, efektowna akcja Jakuba Karolaka i przewinienie techniczne dla Deivydasa Dulkysa. Po tych wszystkich wydarzeniach Legia przegrywała 46:61 na sześć minut przed końcem kwarty. Legioniści „szarpali” i powoli zbliżali się do rywala – po rzutach wolnych Jakuba Karolaka było 66:54 dla Arki, a trzecia część spotkania zakończyła się wyraźną wygraną gości – 24:14. 

Czytaj także: Bemowskie Syreny bezdomne! Nie ma hali dla siatkarek

Coraz bardziej nerwowo robiło się w obozie gdyńskiej Arki. Warszawianie wciąż grali sprytnie, a przy tym potrafili wykorzystywać swoje okazje. Raz jeszcze jednak dał o sobie znać James Florence trafiając z dystansu, a po wsadzie Roberta Upshawa Arka wróciła do wyraźniejszego prowadzenia: na sześć minut przed końcem meczu prowadziła 79:65. Jak się okazało, to moment kluczowy dla losów starcia. Arka nie pozwoliła już na zbyt wiele legionistom i świętowała zwycięstwo 94:75. 

W serii ćwierćfinałowej Arka Gdynia zwyciężyła 3:2 i awansowała do półfinału Energa Basket Ligi, gdzie spotka się z Anwilem Włocławek. Legia Warszawa kończy sezon 2018/19 na ósmym miejscu.  

Czytaj także: Sześciu zawodników opuszcza ONICO Warszawa!

Arka Gdynia - Legia Warszawa  94:76 (20:17, 35:18, 18:10, 25:16)

Arka: J. Florence 35, B. Wołoszyn 13, M. Ginyard 11, K. Szubarga 10, J. Bostic 7, R. Upshaw 7, M. Ponitka 3, D. Wyka 2, A. Łapeta 2, J. Garbacz 0, D. Dulkys 0, G. Kamiński 0.

Legia: F. Matczak 17, K. Pinder 14, S. Kowalczyk 15, J. Karolak 13, M. Kołodziej 8, M. Konopatzki 6, R. Patiejew 2, A. Linowski 0, P. Nowerski 0, J. Bilbao 0, M. Kucharski 0, J. Sadowski 0, 

Przeprowadzili dziki przez ulicę. Zobacz wideo: 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki