Grzegorz Lugowski z Warszawy: Mogłem umrzeć przez wyrostek!

2010-12-03 3:18

Grzegorz Lugowski (23 l.) z potwornym bólem brzucha pojechał do Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Bursztynowej. Lekarz dyżurny razem z chirurgiem specjalistą zdiagnozowali... zatrucie. Kilka godzin później, w innej placówce, natychmiast trafił na stół operacyjny.

Aż trudno uwierzyć, że w naszych czasach prosty zabieg wycięcia wyrostka może spowodować zagrożenie życia! Przekonał się o tym Grzegorz Lugowski. Mężczyzna trafił do szpitala przy Bursztynowej z bólem brzucha. Dyżurny lekarz Paweł K. zbadał pacjenta i poprosił o konsultację chirurga specjalistę. Obaj panowie uznali, że ból spowodowany jest... niestrawnością. Zalecili lekkostrawną dietę i odesłali do domu.

Przeczytaj koniecznie: Warszawa: Nie dostaniesz się do lekarza specjalisty!

Chłopak jednak czuł się tak fatalnie, że pojechał do szpitala przy ul. Szaserów. Tam natychmiast trafił na stół operacyjny. - Chirurg powiedział, że przyjechałem w ostatniej chwili, bo wyrostek groził wylaniem - opowiada Grzegorz. Co to znaczy? - Pęknięcie wyrostka prowadzi do zapalenia otrzewnej i zagraża życiu - nie ma wątpliwości dr Marek Niemirski (52 l.).

Jednak lekarze z Bursztynowej nie mają sobie nic do zarzucenia. - Kiedy pacjent trafił do naszej placówki, nic nie wskazywało na ostre zapalenie wyrostka. Zbadał go lekarz dyżurny i skierował na konsultację do chirurga specjalisty. Obaj uznali, także na podstawie wykonanych badań, że zgłaszane dolegliwości nie dotyczą wyrostka - tłumaczy Magdalena Kojder, rzeczniczka lecznicy.

Patrz też: Leżał przytomny w śpiączce przez 23 lata

- Wydawało mi się, że zdiagnozowanie wyrostka to prosta sprawa. Dwóch lekarzy nie potrafiło sobie z tym poradzić. Nawet nie chcę myśleć, co by było, gdybym nie pojechał do drugiego szpitala - załamuje ręce pan Grzegorz.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki